Certyfikaty Turbo – docenisz, gdy zrozumiesz. Czyli jak działa ten instrument?

Polski rynek inwestycyjny jest już dość mocno rozwinięty, ale mimo tego na wstępie śmiało zaryzykuję stwierdzenie, że w wielu aspektach wciąż niedoskonały. Zwłaszcza dla aktywnego inwestora indywidualnego. Co z tego, że pomysły inwestycyjne mogą być błyskotliwe i potencjalnie nawet skuteczne, skoro na części instrumentów finansowych pojawiają się, chociażby problemy z płynnością. Co więcej, sporą przeszkodę mogą stanowić utrudnienia strukturalne i mała elastyczność dostępnych produktów. Przykładowo, próba wykorzystania efektu tzw. dźwigni finansowej na powszechnie znanych kontraktach terminowych (tu o nich więcej „Jak inwestować w instrumenty pochodne – kompletny poradnik o kontraktach terminowych, opcjach i CFD”) to często konieczność podjęcia dużego ryzyka (sztywne mnożniki) lub problemy z otwarciem pozycji (wysokie spready).
Między innymi właśnie dlatego bohaterem tego wpisu są certyfikaty Turbo emitowane przez ING N.V., czyli instrument finansowy, który z coraz większą skutecznością przebija się do świadomości krajowych inwestorów. Na szczęście! Naturalnie obecnie nie jest to jeszcze produkt tak chętnie wykorzystany, jak wspomniane kontrakty terminowe. Niemniej jednak z własnych inwestycyjnych obserwacji dostrzegam, że certyfikaty Turbo doceniają i chętnie wykorzystują zwłaszcza Ci uczestnicy rynku, którzy pogłębili swoją wiedzę na tyle, żeby zrozumieć specyfikę tej oferty. Ta jest naprawdę ciekawa i stanowi bardzo interesującą alternatywę dla wspominanych kontraktów, a często jest jedyną sensowną formą uzyskania ekspozycji na pewien rynek dla polskiego inwestora.
Stąd też w tym wpisie postaram się w konkretny sposób wytłumaczyć, jak działają certyfikaty ING. Omówię aspekty techniczne i funkcjonalności samego produktu oraz odpowiem na najważniejsze pytanie: dlaczego myślę, że certyfikaty Turbo to ciekawa alternatywa dla aktywnego inwestora indywidualnego?
Partnerem tego materiału jest ING. Nie miało to jednak żadnego wpływu na jego treść oraz poglądy przedstawiane przez autora.
Jest to pierwszy z cyklu materiałów dotyczących certyfikatów Turbo. W kolejnych skupimy się na wyjaśnieniu Ci funkcjonowania certyfikatów na żywym przykładzie z wykorzystaniem prawdziwych środków, naszych doświadczeniach związanych z wykorzystaniem tego produktu oraz różnicach pomiędzy certyfikatami ING a innymi rozwiązaniami.
Certyfikaty Turbo – Jak działa ten instrument?
Co to jest certyfikat Turbo?
Zacznijmy od tego, że na GPW znajdują się poza akcjami, czy obligacjami również takie instrumenty finansowe, których cena zależy od zmian innych instrumentów (bazowych). Umożliwia to inwestorowi uzyskiwanie ekspozycji na zmiany wartości instrumentu bazowego w sposób pośredni. Na tej samej zasadzie działają także znane większości kontrakty terminowe, ale również na tej samej zasadzie działają certyfikaty strukturyzowane.
Podział instrumentów dostępnych na GPW, które umożliwiają inwestorowi ekspozycję „pośrednią”

Certyfikaty Turbo, to właśnie takie certyfikaty strukturyzowane. Dzięki nim masz możliwość zajmowania długiej lub krótkiej pozycji na wybranym instrumencie bazowym. W gamie dostępnych dziś certyfikatów znajdziesz kilka akcji notowanych na GPW (głównie z WIG20), kilka akcji spółek zagranicznych (np. Adidas, Apple, Deutsche Bank, czy Volkswagen), główne światowe indeksy (Nikkei, DAX, czy S&P500), wybrane obligacje, surowce (np. gaz naturalny, ropa, złoto) oraz waluty. Nie będę tutaj wypisywał w pełni aktualnej na moment pisania listy, bo ING co jakiś czas rozszerza swoją ofertę. Zawsze aktualną listę instrumentów możesz jednak znaleźć tutaj: https://www.ingturbo.pl/certyfikaty
Dźwignia – klucz do zrozumienia Turbo
Kluczowym elementem w działaniu certyfikatów Turbo jest wykorzystanie mechanizmu dźwigni finansowej. Dzięki niej przy stosunkowo niewielkim wkładzie kapitału początkowego istnieje możliwość generowania naprawdę wysokich stóp zysków (lub strat). Poziom dźwigni finansowej sygnalizuje procentową zmianę wartości certyfikatu w stosunku do zmiany wartości instrumentu bazowego. Na razie pewnie brzmi to skomplikowanie, ale skomplikowane wybitnie nie jest.
Dla przykładu – jeśli weźmiemy sobie certyfikat wystawiony na akcje JSW z dźwignią 5, to zmiana ceny akcji JSW o 1% wygeneruje zmianę ceny certyfikatu o 5%. Oczywiście im większa dźwignia, tym większe potencjalne zyski lub straty. Wprost wiąże się to więc ze znacznie większym ryzykiem inwestycyjnym. Ten temat poruszymy w dalszej części. Żeby być bardziej świadomym funkcjonowania certyfikatów, spójrz na ten wzór poniżej.
Jak obliczać dźwignię?

Cena instrumentu bazowego to tak naprawdę cena samego certyfikatu PLUS tzw. „poziom finansowania”. Działa to trochę jak kredyt z wkładem własnym. Chcąc kupić akcje JSW, możesz kupić jedną akcje za np. 50 zł, albo wykorzystać właśnie certyfikat Turbo, gdzie ekspozycję na akcje JSW, można uzyskać o wiele mniejszym kapitałem. Dzieje się tak dlatego, że część gotówki niezbędnej do uzyskania ekspozycji tak naprawdę pożycza Ci emitent certyfikatu. Ten pożyczony element to właśnie „poziom finansowania”. Oczywiście ta pożyczka nie jest darmowa, ale do tego jeszcze przejdziemy potem.
Skoro więc dźwignia zależy bezpośrednio od ceny instrumentu bazowego (na który składa się cena certyfikatu i poziom finansowania, tj. „pożyczka”) i ceny certyfikatu, to naturalnie, jeśli zmieni się cena instrumentu bazowego, to zmieni się również poziom dźwigni. Ominę tu podstawy matematyki i założę, że rozumiesz, że skoro zmieni się licznik lub mianownik, to zmieni się też wynik końcowy.
To jakie są kierunki zmian dźwigni finansowej w zależności od kierunku zmiany ceny instrumentu bazowego, dobrze obrazuje poniższe zestawienie:
Zależność pomiędzy kursem instrumentu bazowego a dźwignią w zależności od typu certyfikatu

Dla przykładu załóżmy, że dla wspomnianego JSW, cena akcji wynosi 50, a cena certyfikatu wynosi 5. W efekcie dźwignia wynosi więc 10. Zdecydowałeś się kupić certyfikat LONG. Cena akcji JSW akurat w ciągu dnia wzrosła o 5 zł. Przełoży się to na wzrost ceny certyfikatu o 5 zł i w efekcie… na spadek dźwigni (55/10 = 5.5).
W tym miejscu należy jednak mocno zaznaczyć, że po kupnie certyfikatu, wysokość TWOJEJ dźwigni finansowej zostaje „zablokowana” na poziomie z momentu zakupu. Oznacza to, że jeśli kupimy certyfikat o dźwigni 10, a po pewnym czasie dźwignia się zmieni i na przykład spadnie do 5.5, to nie generuje to spadku dźwigni TWOJEJ inwestycji. Po prostu nowa osoba zawierająca pozycję będzie miała inną dźwignię.
Jeśli więc kupisz dany certyfikat i zmieni się cena instrumentu bazowego, to poziom Twojej dźwigni NIE ulegnie zmianie. Jeśli po jakimś czasie wejdziesz z powrotem na stronę ING i zobaczysz, że poziom dźwigni dla tego samego certyfikatu się zmienił, to również nie ma to dla Ciebie ŻADNEGO znaczenia. Raz ustalona dla twojej inwestycji dźwignia jest w tym przypadku zasadniczo stała.
Wspomniana pożyczka od emitenta, która wprost umożliwia tutaj funkcjonowanie tej dźwigni, jak wspomniałem, nie jest oczywiście darmowa. Za udzielone nam w ten sposób finansowanie naliczane jest oprocentowanie. Dlatego też w przypadku zawarcia pozycji inwestor ponosi nie tylko koszt ceny samego certyfikatu, ale również oprocentowania za utrzymanie pozycji.
Całkowity koszt utrzymania takiej pozycji składa się w tym wypadku z dwóch elementów: stałej marży równej 3,5% oraz kosztu finansowania pożyczki (indywidualnej dla każdego certyfikatu). Na przykład dla certyfikatu Turbo Long 164.8 na Adidas wynosi on 3% w skali roku.
Gdzie znajduje się informacja o koszcie finansowania dla konkretnego certyfikatu Turbo?

W efekcie przykładowy koszt finansowania dla takiego kosztu kapitału (3 proc.) oraz stałej marży (3,5 proc.) będzie wynosił:
– Dla pozycji długiej (LONG) = koszt kapitału + marża = 3% + 3,5% = 6,5% rocznie. Oznacza to dzienny koszt na poziomie = 6,5% / 360 = 0,018%
– Dla pozycji krótkiej (SHORT) = marża – przychód odsetkowy = 3,5% – 3% = 0,5% rocznie. Oznacza to dzienny koszt na poziomie = 0,5% / 360 = 0,0014% dziennie.
Naturalnie, oprocentowanie jest naliczane tylko w przypadku, gdy mamy zamiar utrzymywać pozycję dłużej niż 1 dzień. Przy założeniu handlu „intraday” inwestor nie ponosi kosztu finansowania.
Dodatkowo dochodzą do tego również koszty transakcyjne zakupu i sprzedaży certyfikatu, ale to już oczywiście zależy bezpośrednio od Domu Maklerskiego.
Koszt utrzymania pozycji długiej jest więc ekstremalnie wręcz wysoki, bo mówimy tutaj o kwotach najczęściej rzędu ponad 6% rocznie. Tylko że to nie jest instrument do długoterminowych inwestycji, a do uzyskania krótkoterminowej ekspozycji z wykorzystaniem dźwigni. Pamiętaj o tym i nie zdziw się, że trzymając certyfikat na rachunku przez kwartał, raptem zobaczysz niższe zyski, niż zakładałeś.
Knock out, czyli Turbo odpowiednik zlecenia Stop Loss
Wiemy w takim razie, czym są certyfikaty i ile kosztują dla inwestora. Pozostaje jeszcze dojście do tego, jak można na nich zyskać lub stracić. Kluczową charakterystyką certyfikatów Turbo jest tzw. Knock-Out, czyli mechanizm zabezpieczający nazywany potocznie barierą. W sytuacji, gdy cena instrumentu bazowego osiągnie lub przekroczy poziom knock-out, to wówczas następuje automatyczne wygaśnięcie certyfikatu i zamknięcie pozycji przez emitenta. Nie ma wówczas możliwości ponownego handlu tym instrumentem.
Dla pozycji długich (LONG) poziom bariery certyfikatu Turbo jest zawsze niższy niż cena instrumentu bazowego. Analogicznie, dla pozycji krótkich (SHORT) mechanizm knock-out jest wyznaczony na poziomie wyższym niż cena instrumentu bazowego. Graficznie poziomy barier wyglądają tak, jak poniżej:
Poziomy barier dla certyfikatów Turbo Long oraz Turbo Short

Ponieważ certyfikaty Turbo nie mają określonej daty ważności, notowanie instrumentu finansowego odbywa się właśnie do momentu osiągnięcia danej bariery. Po wygaśnięciu certyfikatu, emitent niezwłocznie likwiduje wszystkie pozycje, jakie posiada w instrumencie bazowym, a środki z tej likwidacji są zwracane inwestorom.
W tym całym mechanizmie jedna rzecz jest absolutnie najważniejsza. Saldo w tym rozliczeniu dla inwestora NIGDY nie będzie ujemne. Nigdy nie stracisz więcej, niż zainwestowałeś w certyfikat na starcie. Nawet jeśli kolejnego dnia instrument bazowy nagle spadnie na otwarciu o kilkadziesiąt procent i mocno spadnie poniżej poziomu bariery, to nadwyżkową stratę bierze na siebie emitent (w tym wypadku ING). To duża różnica na plus pomiędzy chociażby inwestycją w kontrakty. Zawsze wiesz, ile maksymalnie stracisz.
Na stronie dedykowanej dla certyfikatów Turbo (tutaj) znajduje się naprawdę bardzo dobrze opracowana baza pytań, która udziela odpowiedzi na mnóstwo dodatkowych niuansów. Warto zapoznać się ze wszystkim, ale z tych najbardziej kluczowych zaznaczam, że:
- Certyfikat notowany jest w walucie PLN, stąd też kurs walut ma wpływ na wycenę certyfikatów
- Certyfikat notowany jest do momentu osiągnięcia bariery LUB wykupu emitenta (w przypadku certyfikatów, które posiadali na swoich kontach klienci, taka sytuacja nie miała do tej pory miejsca)
- Poziom bariery może ulec zmianie z następujących powodów: zmiana poziomu finansowania (co ważne, raz w miesiącu poziom bariery jest modyfikowany), zmiany instrumentu bazowego (tzw. rolowanie w przypadku gdy instrumentem bazowym jest kontrakt terminowy), modyfikacja z uwagi na zdarzenia korporacyjne (np. dywidenda, split, emisja nowych akcji).
- Bariera może działać poza godzinami notowań certyfikatów! (na przykład dla surowców i walut). W efekcie Twoja pozycja MOŻE BYĆ zamknięta poza normalnymi godzinami sesji.
Dlaczego certyfikaty Turbo to ciekawa alternatywa dla aktywnego inwestora?
Nie ukrywam, że z perspektywy aktywnego inwestora wykorzystującego mechanizmy dźwigni finansowej oceniam certyfikaty Turbo jako efektywny i „skrojony” pod potrzeby inwestora produkt finansowy. Co więcej, poniżej pokusiłem się o zestawienie czterech czynników, które wprost przedstawiają korzyści certyfikatów Turbo w porównaniu do kontraktów terminowych.
- Różne poziomy dźwigni – w przypadku kontraktów terminowych dostępna jest jedna dźwignia finansowa dla każdego instrumentu. Certyfikaty dają tu o wiele szersze możliwości.
- Płynność – w przypadku kontraktów terminowych naprawdę często występują problemy z płynnością. Zwłaszcza w przypadku kontraktów na mniej popularne akcje. Certyfikaty mają dodatkowego animatora i z płynnością problemu praktycznie nie ma.
- Maksymalna strata – w przypadku kontraktów nie ma czegoś takiego jak maksymalny poziom straty. Strata może przekroczyć wartość depozytu. W przypadku certyfikatów ten problem nie występuje dzięki barierze. Oczywiście wszystko ma swoje wady. Bariera oznacza automatyczne zamknięcie pozycji niezależnie od okoliczności. Dla tych, którzy nie lubią Stop Loss będzie to problem.
- IKE/IKZE – to chyba największa zaleta. Certyfikaty notowane są na rynku kasowym, więc bez problemu możesz handlować nimi w ramach kont IKE lub IKZE. To efektywne korzyści podatkowe, których kontrakty po prostu nie mają.
Kalkulator, czyli symulacja Turbo
Świetnym narzędziem na sam początek przygody z certyfikatami Turbo jest wykorzystanie funkcjonalność kalkulatora udostępnionego przez ING na stronie. Każdy może spróbować symulacji swojej strategii inwestycyjnej na poszczególnych instrumentach bazowych. Przykład dla instrumentu Turbo Long 4,0 na InPost. Ile zyskam na jednym certyfikacie, jeśli cena akcji InPostu wzrośnie do 8 EUR z obecnych 5.94 EUR (wzrost o 34.68%) za akcje w ciągu 30 dni od dziś? Dokładnie 87,7%.
Przykład kalkulatora Certyfikatów Turbo

Przy dźwigni równej 2,6 zmiana instrumentu bazowego równa 34.68% powinna teoretycznie doprowadzić do wzrostu wartości naszego certyfikatu o ~90.16%, ale pamiętaj, że pozycję utrzymujemy tutaj przez 30 dni, więc będziemy ponosić tutaj chociażby koszty jej utrzymania, co naturalnie obniża trochę ten wynik.
Ten kalkulator to naprawdę bardzo dobre narzędzie do wizualizowania sobie tego, co stanie się z wartością naszego certyfikatu, gdy cena instrumentu bazowego zmieni się na naszą korzyść lub niekorzyść w danym horyzoncie czasowym. Nie będę tutaj już omawiał szerzej poszczególnych elementów widocznych po prawej stronie dla tego certyfikatu, bo dopiero w kolejnych wpisach zajmiemy się inwestycją od strony praktycznej, gdzie krok po kroku pokażemy Ci jak zainwestować w dany certyfikat i co to wszystko oznacza.
Nie korzystałem, ale po chwili byłem przekonany
Pewnie, że nie jest to instrument idealny. W sytuacji, gdy chcemy zajmować pozycje w horyzoncie krótkoterminowym (ale dłuższym niż jeden dzień), instrument faktycznie może okazać się drogi. Inwestor nie ma kontroli nad tym, jak zostanie wyrzucony z inwestycji, a sama ilość instrumentów bazowych nie daje możliwości korzystania z wszystkich pomysłów inwestycyjnych.
Niemniej jednak certyfikaty, to w zasadzie jedyny instrument z dźwignią, który można wykorzystać na kontach IKE/IKZE, nie ma problemów z płynnością i ma stosunkowo sporo poziomów dźwigni, dzięki czemu można łatwiej dopasować ryzyko do swoich możliwości.
Przyznaję, że do czasu bliższego poznania się z konstrukcją tego instrumentu, praktycznie w ogóle z niego nie korzystałem. Tymczasem to naprawdę ciekawy produkt dla inwestora. W zasadzie uważam dziś, że praktycznie każdy aktywny inwestor powinien rozumieć na czym polega ten instrument i wdrożyć go do swojego arsenału. Tym bardziej że to czasem jedyna opcja na szybkie uzyskanie ekspozycji na niektóre rynki z dźwignią.
Nie uda Ci się przez zwykłe konto maklerskie grać na wzrosty cen gazu naturalnego, czy akcji InPostu, a dzięki certyfikatom Turbo jest to możliwe. Z niecierpliwością czekam więc na dokładanie kolejnych instrumentów na rynek przez ING.
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk
Emitentem certyfikatów Turbo na rynku polskim jest ING N.V.

Materiał przygotowany we współpracy ze spółką Nowe Usługi S.A. będącą częścią grupy kapitałowej ING Banku Śląskiego S.A.
Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.