Rynek NewConnect, pułapki i okazje czekające na inwestora

Rynek NewConnect, pułapki i okazje czekające na inwestoraRynek NewConnect, pułapki i okazje czekające na inwestora

Rynek NewConnect to taki młodszy brat głównego parkietu GPW. Ma już za sobą 14 lat historii i obejmuje blisko 400 notowanych spółek. Cierpi jednak na wiele problemów, ale pomimo tego w 2020 roku przyciągnął on mnóstwo nowych inwestorów i całą masę kapitału. Co inwestor chcący zainwestować na NewConnect powinien brać pod uwagę? Jakie są największe ryzyka i okazje czekające tam na niego? Na wszystkie te pytania szukaliśmy odpowiedzi w rozmowie z dr Kamilem Gemrą. Jeśli jesteś zainteresowany rynkiem NewConnect, to dokładnie z tej rozmowy poznasz wiele faktów i ciekawostek, które mogą pomóc Ci osiągnąć większe zyski.

Jeśli nie możesz oglądać materiału, to poniżej znajdziesz całą transkrypcję naszej rozmowy z Kamilem, a jeśli decydujesz się na oglądanie, zamiast czytania, to gorąca prośba o zostawienie suba! Dzięki temu nie ucieknie Ci kolejny odcinek!

Całą rozmową obejrzysz poniżej

Rynek NewConnect, jakie pułapki i okazje czekają na inwestora?

Poniżej znajdziesz pełną transkrypcję rozmowy Pawła Cymcyka (PC) z Kamilem Gemrą (KG):

PC: Giełda Papierów Wartościowych to główne duży rynek, ale oprócz niego jest też ten alternatywny, który nazywa się NewConnect i właśnie o tym rynku chciałbym porozmawiać z doktorem Kamilem Gemrą, który na tym rynku trochę się zna, prawda Kamil?

KG: Tak jest, sporo inwestowałem, zarobiłem, straciłem, ale myślę, że najwięcej, to na inwestycjach zarobiłem jednak na NewConnecie.

PC: I właśnie dlatego porozmawiamy o tym, czy jest dobry, czy zły rynek i wymienimy się opiniami. Przejdźmy teraz do konkretów, Kamil część osób, a w zasadzie większość, z którymi się spotkałem, ma bardzo spolaryzowane opinie na temat NC, czyli albo tak jak Ty mówią „największe pieniądze zarobiłem, super biznes”, albo „to największy szrot, nigdy nie zainwestuje tam żadnych pieniędzy”. To mega skrajne opinie. Powiedzmy jeszcze słowo o faktach, bo nie każdy musi kojarzyć NewConnect. Indeks NC wystartował 30 sierpnia 2007 roku, czyli mamy już 14 lat historii. Wtedy zadebiutowało 5 firm. Teraz jest ich 373, a ich kapitalizacja łączna, to mniej więcej 20 miliardów złotych. Indeks NewConnect startował od poziomu tysiąca punktów, teraz jest na poziomie 600 i to po wielkiej hossie z 2020 roku. Po drodze był na poziomie 1400 punktów i jednocześnie dotknął też poziomu 200. Solidny rollercoster. Jaką masz opinię, w tym temacie?

KG: Odnośnie tego indeksu NCIndex, to po pierwsze wtedy wystartowało 5 firm. To 5 spółek tworzyło ten indeks 30 sierpnia 2007 roku. Jesteśmy już trochę dinozaurami tego rynku i ja dokładnie pamiętam, co się wtedy działo. To był szczyt hossy na warszawskiej giełdzie. W wakacje 2007 roku zaczynały się pierwsze pogłoski, że coś niedobrego dzieje się w USA z kredytami subprime, ale chyba w październiku WIG20 i tak osiągnął absolutny szczyt ponad 4000 punktów. Czy jednak przy indeksie składającym się z 5 firm wówczas, możemy mówić o jakimś odwzorowaniu rynku? To kompletnie nieporównywalny indeks, do tego, co widzimy dzisiaj. Moim zdaniem ten NC Index, ma na starcie już problem z konstrukcją. Zawsze ktoś wyciąga ten argument, że przecież od 1000 punktów do 200, to 80% straty więc co to jest za rynek, ale prawda jest taka, że od samego początku, ten indeks nie do końca jest dobrze zbudowany. Faktem jest jednak to, że rynek NewConnect ma za sobą kilka faz, o których też pewnie będziemy mówić, ale ostatni 2020 rok, to prawdziwy renesans tego rynku.

PC: Ja myślałem, że te 5 firm na początku na NewConnect, to było takie historyczne nawiązanie do tego, że jak GPW startowała, to też było na początku 5 notowanych firm.

KG: No być może tak było, a może nie było po prostu innych. Tego nie wiem, ale chodzi mi o to, że po prostu wyceny tych firmy były bardzo wysokie, bo to był szczyt hossy. Pamiętam doskonale, co się wtedy działo. Z natury ten indeks rynku NC jest po prostu wadliwy. Nie ma co teraz mówić, że inwestor mógł stracić 40%, bo to mocne nadużycie faktów. Dla przykładu wiele ze spółek z tego rynku już na nim nie jest. Ja też mam taką historię, że byłem akcjonariuszem jakieś spółki i ona przekazywała raportów okresowych, a później nie przekazała rocznego i została usunięta z rynku, a ja zostałem z akcjami. Później spółka zbankrutowała i tyle było z tych moich akcji.

PC: To pewnie jedna z tych historii, gdzie straciłeś 😀

KG: Tak, no niestety, ale też swoim studentom lubię opowiadać historię, gdzie zarobiłem, bo miałem w portfelu akcje 11 Bit Studios po bodajże 1,92 zł za akcje. Sprzedałem te akcje po kilkanaście złotych, a później widziałem je po 500 zł za akcję. Bardzo bolało, ale ten 11 Bit Studios jest takim modelowym przykładem tego, czy w ogóle ten rynek NewConnect miał być. Taką poczekalnią dla spółek, które jeszcze są za małe na główny rynek. Pozyskują już jakiś tam kapitał, uczą się tej giełdy, uczą się komunikacji z inwestorami, mają pewne obowiązki informacyjne, choć są one znacznie mniejsze niż te z głównego rynku. Coś tam już próbują. Potem jeszcze raz pozyskają kapitał i przechodzą na główny rynek. Z takiej małej firmy buduje nam się wielka spółka i wszyscy są szczęśliwi. Spółka 11 Bit Studios jest dokładnie takim przykładem. Tak to było pomyślane, ale pewnie udało się to 20-30 firmom, a pozostałym nie. Teraz, dlaczego się nie udało? Oczywiście na NewConnect zdarza się bardzo dużo różnych afer, gdzie rzeczywiście ktoś wziął kapitał, a potem zniknął. Zwracam jednak uwagę, że to nie jest tak, że zawsze coś się wiąże z aferami. Pamiętajmy, że po prostu inwestowanie wiąże się z ryzykiem. Gdybyśmy zaczęli szacować ryzyko danego przedsiębiorstwa to im ono większe, tym większa szansa na wielkie zyski, ale projekt po prostu może się nie udać i zostajemy z niczym. Pytanie tylko, co potem zrobić z takimi projektami, które się nie udały? Mamy takie spółki zombie na rynku, gdzie nic się nie dzieje, tylko po prostu są notowane na NewConnect. Można oczywiście ukarać spółkę i wyrzucić ją z rynku, ale czy to jest kara dla spółki, czy dla inwestora?

PC: No tak, bo wyrzucenie oznacza, że nic już z tymi akcjami nie mogę zrobić na giełdzie.

KG: No nic nie mogę. Tak jak ja wtedy nie mogłem. Jakiż to zwykły inwestor ma wpływ na to, że spółka nie przekaże raportów okresowych na giełdę? Żaden, a spóła usunięta z rynku oznacza, że nawet nie mogłem sobie straty podatkowej rozliczyć, bo spółka jest wyrzucona i nie wiadomo, co z tym dalej zrobić. Nie mam komu tego sprzedać, ale akcje formalnie dalej mam, chociaż nie mam jak nimi dysponować. Teraz wydaje mi się, że giełda trochę zmieniła nastawienie i właśnie nie wyrzuca takich spółek z rynku. Są jednak na Newconnect również bardzo ciekawe firmy, rozwijające się, które pewnie przejdą na główny parkiet. Nie wiem, czy powtórzą oczywiście schemat 11 Bit Studios, ale na pewno już z małych podmiotów powstały większe organizacje.

PC: Moja opinia jest taka, że to jest w ogóle bardzo dobry pomysł ten rynek. Takie giełdowe przedszkole to koncepcja, która bardzo mi się podoba. Niestety wykonanie było bardzo słabe. Rozumiem, że na ówczesne czasy w roku 2007 było trudniejsze do zrobienia tego dobrze, a w efekcie inwestorzy dalej starają się znaleźć jakiś sposób na znalezienie na tym rynku swojego diamentu albo chociaż pazłotka w tym stogu siana, żeby nie powiedzieć łajna.

KG: To jest problem strategiczny, jak się tworzy nowy rynek, bo żeby w ogóle można było mówić o jakimś zorganizowanym rynku, to trzeba mieć dużo możliwości inwestycji prawda? Lata 2009-2010, to jest czas, kiedy giełda mocno odkręciła kurek z debiutami na NewConnect i zapraszała tam masę firm. Najpierw masa, a potem rzeźba prawda.

PC: A tu się okazała, że najpierw masa, a potem kanapa.

KG: Niestety tak. Oczywiście analiza wsteczna zawsze jest skuteczna, ale okazało się, że to nie do końca był dobry pomysł i to on spowodował niestety, że bardzo dużo inwestorów się po prostu nacięło i straciło pieniądze w różny sposób. Albo przedsięwzięcia się nie udały, albo ktoś po prostu oszukał innych. Czasami pokazuję studentom serial Billion na HBO, jak to zupełnie inaczej działa w USA, gdzie SEC ma uprawnienia prokuratorskie. W każdym razie późniejszy zarząd giełdy widząc, to co się działo, przekręcił wajchę w kompletnie drugim kierunku i przestał wpuszczać na rynek kogokolwiek. Mogli się na niego dostać tylko ci najlepsi, więc było kilka debiutów na krzyż i tak naprawdę o tym, że ten rynek dalej istnieje przekonaliśmy się 2020 roku, bo w czasie pandemii pojawiły się dwie bardzo ciekawe historie inwestycyjne. Pierwsza to mały polski gaming, który zaczął odnosić sukcesy. Wystarczy wspomnieć tylko kilka spółek: Creepy Jar, czy Movie Games to są wzrosty kilkunastokrotne, bo stały za tym dobre premiery. Druga historia to spółki „covidowe”, przed którymi nagle otworzyła się jakaś szansa na większe zyski. Teraz, jeśli spojrzymy na strukturę handlu na NewConnect, to jednak tam za 90% obrotu odpowiadają inwestorzy indywidualni, więc dobra komunikacja spółek wystarczała do tego, żeby ktoś zaczął je skupować. Inwestor indywidualny podejmuje jednak decyzje mniej na podstawie wyceny, czy jakiejś analizy finansowej, a w większości jednak emocjonalnie.

PC: Na początku wspomniałeś, że NewConnect miał kilka faz, to jakie fazy miałeś na myśli?

KG: Na początku była faza w ogóle budowy tego rynku w 2007-2008 roku i szukania emitentów. Myślę, że w tamtych latach w ogóle nie było takiego pojęcia jak start-up. To były po prostu normalne firmy, nie było żadnych spółek technologicznych, które mogłyby debiutować na NC, więc w efekcie otwierano się na wszystkie. Ja pamiętam, że były czasy, gdzie były trzy (!) debiuty jednego dnia!

PC: Parę lat temu pamiętam swoje zdziwienie, gdy szukałem tych innowacyjnych firm na NewConnect i znalazłem chyba coś, co nazywało się Maxi Pizza.

KG: Oczywiście ja rozumiem intencję, że trzeba było znaleźć masę tych spółek, bo część wyjdzie, a część nie, ale okazało się, że naprawdę bardzo duża część po prostu nie wychodzi. Tylko pamiętajmy, że to tez nie jest wina wyłącznie NewConnect. Pamiętam taki program unijny 3.1, czy 3.8, w każdym razie były to dotacje na spółki technologiczne. Jakoś rok czy dwa lata temu czytałem artykuł, że praktycznie na palcach jednej ręki można policzyć te firmy, które dotację dostały i przetrwały do dziś, a pieniędzy wpompowano w różne pomysły masę. Portale o psach, kotach, no wszystko tam było. Spółki technologicznej mają to do siebie, że po prostu coś się może nie udać. To była pierwsza faza, druga faza to totalna stagnacja.

PC: Bardzo mocne zaostrzenie przepisów dotyczących wprowadzania spółek na rynek, ograniczenia dla autoryzowanych doradców. Przenieśliśmy się z szerokiego strumienia, gdzie wchodzi, kto chce do wąsko ciurkającej wody z tamą i drutem kolczastym po bokach.

KG: Myślę, że można byłoby tak to zobrazować. W końcu mamy tę trzecią fazę, czyli rok 2020 i nową młodość rynku. Stoimy dziś przed bardzo ważnym pytaniem, co dalej? Mieliśmy bardzo dobry rok. Trochę rynek złapał zadyszkę, bo okazało się, że nie każda premiera gry to sukces, a pandemia się kończy, ale przedstawiciel Giełdy Papierów Wartościowych niedawno mówił, że w tej poczekalni do wejścia na rynek jest aż 70 spółek. Teraz trzeba się zastanowić, czy wypuszczać te spółki jak leci, czy giełda powinna jakoś je weryfikować.

PC: A ty jak uważasz?

KG: To nie jest wcale prosta odpowiedź, bo trzeba zadać sobie pytanie, czym ma być giełda. Dla mnie giełda ma być organizatorem obrotu, a ja sam podejmuję decyzję, czy chcę kupić, czy nie chcę, czyli… wpuszczamy wszystkich. Tylko że niestety nie każdy ma taki pogląd jak ja i bardzo dużo inwestorów ma potem pretensje do giełdy, że wpuściła taki, a nie inny podmiot do obrotu. To powoduje, że giełda po części bierze na siebie parki regulatora i mówi, kto może być notowany, a to jest bardzo subiektywne. W efekcie te procesy dopuszczenia do obrotu trwają i trwają. Jest jeszcze druga sprawa, czyli te firmy zombie, gdzie nie ma prowadzonej żadnej działalności operacyjnej. One dzisiaj służą de facto do odwrotnych przejęć, o których można powiedzieć, że jest to jakiś sposób na ominięcie tej nieefektywności i długiego czasu oczekiwania. Pytanie, co z tymi spółkami zrobić? Wyrzucić czy nie wyrzucić? Mamy naprawdę ciekawy moment na NewConnect tylko co dalej? Wrócimy do tej fazy zaostrzonych regulacji i wszystko przygaśnie, czy będziemy go jednak rozwijać. Jestem zwolennikiem tego, żeby ten rynek udostępniać jak najszerzej, ale oczywiście nie dla absolutnie każdego. Może warto skupić się na jakichś sektorach? Może określić jasny regulamin z punktami, które jeśli spełniasz, to nie ma problemu, żebyś został notowany na NewConnect.

PC: Moim zdaniem mrzonką jest stwierdzenie, że ten rynek będzie dedykowany nowym technologiom. Takie firmy w pierwszej kolejności będą szukały kapitału choćby w private equity i u aniołów biznesu, a nie na NewConnect.

KG: To też zależy, o czym mówimy w przypadku „Nowej Technologii”. Pewnie część nowej technologii będzie to robiła w ten sposób, jak mówisz, ale na przykład mały gaming szukał kapitału na NC, bo nikt inny nie dawał takich wycen, a inwestorzy indywidualni to akceptowali. Teraz rynek faktycznie ulega schłodzeniu, które tak naprawdę trwa od premiery Cyberpunka, bo inwestorzy zobaczyli, że to nie jest żaden wyznacznik sukcesu. Jeśli wielkiemu studio i wielkiej marce, legendzie polskiego gamingu się w pewnym sensie nie udało, to jakie ryzyka są przy małym studiu?

PC: Poza tymi aferami, czy firmami zombie trzeba jeszcze pamiętać o tym, że sporym ryzykiem są małe obroty. Gdy spojrzeć na tabelę ofert, to widać, że na 40 spółkach są te notowania, a pozostałe 330 to kurs płaski jak stół od miesięcy.

KG: Tak, ale te 40 firm ma czasem wyższe obroty niż SWIG80. Przestrzegałbym przed takim utrwalaniem sobie, że tam nie ma obrotów. Są spółki, gdzie nie ma, a są takie, gdzie jest duży. Trzeba wiedzieć, w co się inwestuje. Może to jest jakiś klucz do czystek na rynku? Nie spełniasz jakiegoś obrotu, to wywalamy.

PC: Mazowiecki rynku kapitałowego!

KG: Tak jest, gruba kreska i jazda, ale to nie takie proste, bo łaska inwestora NewConnect na pstrym koniu jeździ. Tam są mocne fale zainteresowania i moim zdaniem teraz ta fala słabnie, ale dalej można coś na niej zrobić.

PC: Co na przykład uważasz, że warto byłoby zrobić?

KG: Ja uważam, że przede wszystkim trzeba edukować. Skąd się wzięli Ci inwestorzy na NC? Część po prostu zobaczyła w 2020 okazję, bo się na rynku znała, ale pojawiło się bardzo dużo nowych inwestorów. Ten, kto zarabia trochę lepsze pieniądze, zobaczył, że na lokatach to jego zysk jest bliski zeru, a realnie to w ogóle jest oprocentowany ujemnie. Chociaż w ramach testu spróbujcie sobie wyjaśnić przy niedzielnym rosole, czym jest realne ujemne oprocentowanie. To nie jest takie proste, ale nominalnie oprocentowanie na 0% jest już łatwo zrozumiałe i pojawia się pokusa szukania zysków gdzie indziej. Trzeba tylko tym inwestorom mocno i dokładnie wytłumaczyć, jak co działa. NewConnect to są projekty podwyższonego ryzyka. Trzeba jasno zdecydować, czy nasze finanse osobiste stać na takie działania, czy nie. Do tego trzeba mieć podjętą jasną decyzję o tym, jak dywersyfikujemy. Jeśli wierzymy w jedną spółkę i tam zainwestowaliśmy wszystko, to te all-in na tym rynku, to nie jest rozsądna decyzja, a wiele osób naprawdę nie ma takiej świadomości. Nie wiem, czy ludzie w większości nie stosowali tej dywersyfikacji z pełną premedytacją i świadomie, czy jednak o tym nie wiedzieli. Obstawiam, że jednak nie wiedzieli.

PC: Ja oczywiście też nie znam żadnego złotego środka, który rozwiązałby te problemy, bo ten poznamy pewnie dopiero za 10 lat. Tak jak teraz wiemy, co warto byłoby zrobić w 2007 roku, ale wydaje mi się, że sporym problemem, który dotknął ten rynek, jest fakt, że firmy bardziej skupiały się na swojej działalności operacyjnej, dostosowując ją do aktualnej mody, a nie do realnych możliwości. Była moda na samochody elektryczne, potem wszyscy poszli w krypto i robili swoje coiny, potem był gaming i wszyscy raptem zaczęli robić gry, a gdzieś w trakcie jeszcze fotowoltaika. Taka firma, która co chwilę zmienia model biznesowy, nie ma szans na przetrwanie. Nie wiem, czy takich żonglujących spółek, na których inwestorzy się parzą nie wyrzucić z rynku. Pewnie, że można czekać, aż system sam się naprawi, ale to może przypominać naprawę przyrody po wybuchu wulkanu. W końcu się naprawi, ale obecni inwestorzy już tego nie dożyją.

KG: To są wszystko trudne do podjęcia decyzje. Czy wywalić te spółki? Zakazać im zmiany modelu biznesowego w tak ekstremalny sposób? To może jest jakiś pomysł.

PC: Nie chodzi oczywiście o to, żeby zakazać danego działania, tylko jeśli robisz gry i chcesz robić fotowoltaikę, to załóż osobną spółkę.

KG: Ja bym jednak też nie patrzył na to z tej perspektywy, że obecność jakiejś mody to coś złego. Oczywiście o ile ten blockchain, czy kryptowaluty może nie dały na NewConnect wielkiego sukcesu, ale już takie małe studia gamingowe dały naprawdę sporo zarobić. Oczywiście nie wynikało to z tego, że były notowane na rynku, tylko to po prostu były i są dobre firmy. Pytanie brzmi, czy jesteśmy w stanie jakoś oceniać jakość tej firmy. Patrząc na taką fotowoltaikę, to na przykład warto zwrócić uwagę na to, że to są biznesu ekstremalnie kapitałochłonne, a inwestorzy na NewConnect nienawidzą, jak robi się kolejną emisję akcji i zaraz krzyczą, że ich ktoś okrada, ale trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że jak biznes jest kapitałochłonny, to ten kapitał trzeba skądś mieć. Gaming z kolei jest o tyle ciekawy, że to nie jest biznes kapitałochłonny. To jest w ogóle branża, która eliminuje wszystkie problemy polskiej gospodarki. Możemy sobie z małego studia gamingowego na warszawskim śródmieściu umieścić naszą grę na Steamie i możemy sprzedawać naszą grę na całym świecie. Bariera wejścia na cały świat jest więc ekstremalnie niska. Nie ma bariery kapitałochłonnej, że trzeba podpisać umowę z dwudziestoma lokalnymi wydawcami, którzy by produkowali pudełka i gdzieś je sprzedawali. No nie ma szans, żeby w małym zespole zrobić światowy biznes z branży produkcyjnej, a w gamingu to jest możliwe. Gaming to jest w ogóle świetna branża dla całej polskiej gospodarki, bo z perspektywy makroekonomicznej Polska jest trudnym regionem.

PC: Tak, bo rynek polski jest za mały, żeby urosnąć globalnie, ale jest za duż,y żeby o niego nie walczyć. Estonia nie ma tego problemu. Tam wiedzą, że po większy sukces trzeba iść globalnie, bo lokalnie jak posprzedajemy po rodzinie, to skończą się konsumenci.

KG: Dokładnie tak. Polska zawsze miała spore bariery wejścia do różnych sektorów, a gaming pozwolił nam raptem zaistnieć szerzej gospodarczo na świecie.

PC: Wróćmy jeszcze na chwilę do NewConnectu i zastanówmy się, jak ten polski inwestor może starać się na tym rynku odnaleźć, wiedząc o tych wszystkich problemach i niedoskonałościach tego rynku, o których mówiliśmy. Mówisz, że ważna jest dywersyfikacja.

KG: Zacznijmy od początku i znajdźmy odpowiedź na pytanie, jaką część naszych oszczędności możemy wydać na NewConnect. To jest ekstremalnie ryzykowny rynek.

PC: Wydać, czy liczyć się z tym, że ją stracimy?

KG: No tak, liczyć się z tym, że możemy ją stracić. Tam jest szereg takich historii, że można stracić wszystko. Niech każdy inwestor weźmie to pod uwagę. To jest przecież fundament każdej inwestycji. Najpierw poduszka bezpieczeństwa, potem bezpieczne oszczędności, a dopiero potem coś, co możemy sami inwestować na giełdzie. Jeśli ktoś jest inwestorem dywidendowym, to nie ma czego szukać na NewConnect. Jeśli jednak ktoś chce zrobić tzw. „zakłady” o to, że komuś bardzo dobrze wyjdzie biznes i zdaję sobie sprawę z tego, że jak wyjdzie, to mogę zarobić nawet kilku dziesięciokrotność, a jak nie zarobię, to stracę wszystko, to wtedy mam świadomość, że to jest rynek dla mnie. Tylko jeśli rynek spada o 15%, a ja już wyrywam włosy z głowy, to nie powinienem w ogóle patrzeć na ten rynek. Każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest w stanie zaakceptować taki stan rzeczy. Może Ci zahartowani na kryptowalutach powinni ruszyć na NewConnect i takie spadki jak 15% ich nie będą ruszać.

PC: Myślę, że oni przyzwyczajeni do nieograniczonej płynności, jak zobaczyliby płynność na NewConnect, to raczej szybko by uciekli.

KG: Tak, tylko, że ci kupujący kryptowaluty mają o wiele większe możliwości techniczne. Podpinają sobie karty kredytowe w apce, a potem klik klik i już. Na naszej giełdzie to nierealne. Pandemia trochę te biura maklerskie scyfryzowała, ale to i tak nie jest nawet bliskie rynkowi kryptowalut, więc ta płynność na krypto jest kompletnie nieporównywalna. To też ciekawe, czy my powinniśmy sobie dłubać w tym rynku kapitałowym i udawać, że ta hydra która wyrosła obok nie istnieje, czy nie? Dlaczego nikt Elona Muska, nie ściga za to, że manipuluje kryptowalutami. No przecież jeśli to jest rynek z założenia nieregulowany, to kto ma go ścigać. Jeśli zgadzamy się na to, że kryptowlauty to takie finansowe MMA, to trzeba zaakceptować, że zdarzą się tacy ludzie jak Musk.

PC: Wracając do inwestora na NewConnect, to ja jeszcze uważam, że to nie powinna być osoba, która dopiero zaczyna przygodę na giełdzie. Lepiej najpierw kupić choćby jedną akcję PKO BP i zobaczyć jak to działa. Dowiedzieć się, jak funkcjonują zlecenia itp. Później przejść na sWIG80, a dopiero potem gdzieś tam zainteresować się rynkiem NC.

KG: Zdecydowanie!

PC: Wtedy dopiero da się przejść powoli przez ten proces handlu, który pewnie z czasem też będzie się zmieniać. Mamy za sobą faktycznie te trzy fazy rozwoju. Powstanie, wegetacja i odrodzenia. Pytanie, czy ta obecna szansa, którą dały rekordowe obroty, zainteresowanie, kapitał itp. będzie faktycznie wykorzystana, czy okaże się, że to kapiszon.

KG: Też jestem ciekawy i oczywiście bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Kluczowe jest jednak według mnie to, jakie spółki są na tym rynku notowane. Boję się, że jeśli nie będzie jakiegoś wielkiego sukcesu, to może być problem. Nic tak nie przyciąga, jak sukces.

PC: Czyli jest tak, jak mi kiedyś mówiłeś. Co zrobić, żeby mieć dobrą kiełbasę z grilla?

KG: No przede wszystkim trzeba mieć dobrą kiełbasę, a potem można sobie zacząć szukać przypraw czy sposobów grillowania. Podobnie jest z NewConnectem.

PC: Jestem ciekawy, jakie doświadczenia z rynkiem NC mają nasi słuchacze. Podziel się z nami w komentarzu, po której stronie jesteś. Tych chwalących, czy tych ganiących NewConnect?


Do zarobienia!
DNA Rynków

24
0
Zastrzeżenie prawne

Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również: