Największe przekręty giełdowe w historii – HealthSouth

A gdyby tak założyć spółkę, wprowadzić ją na giełdę i każdego roku fałszować sprawozdania finansowe? Można by stworzyć wrażenie szybkiego wzrostu i w krótkim czasie podbić cenę jej akcji zgarniając przy tym furę gotówki dla siebie! Tak, to musi się udać! Może nie do końca w ten sposób przebiegał biznesowy proces myślowy, którego dokonał Richard Scrushy, założyciel spółki HealthSouth w latach 80’tych ubiegłego wieku, ale na pewno w ten sposób przebiegał ostatni. Niestety ten mało wyrafinowany sposób na emeryturę nie sprawdził się na dłuższą metę i finalnie doprowadził do ujawnienia kolejnego na początku lat 2000 skandalu na amerykańskiej giełdzie. Może trochę brakuje do takiej skali, jak znana z tego samego okresu afera Enron (pisaliśmy o niej tutaj), czy afera Worldcom (o niej z kolei tutaj), ale oszustwo na blisko 4 mld dolarów też do małych nie należy. Swoją drogą ciekawie tam mieli na amerykańskim rynku w latach 90’tych.
Początki HealthSouth i pierwsze problemy
Richard Scrushy w 1984 roku otrzymał pożyczkę na milion dolarów od Citicorp Venture, za którą w tym samym roku stworzył spółkę HealthSouth, Inc. Miała ona zajmować się stworzeniem pierwszej ogólnokrajowej sieci szpitali ortopedycznych i ośrodków ambulatoryjnych w USA. Po założeniu HealthSouth Scrushy widział opiekę zdrowotną jako biznes, który nie może przynieść strat zakładając, że rządowe refundacje będą tylko rosły. Ponadto przy połączeniu dwóch trendów starzejącego się społeczeństwa i rosnącego zainteresowania sportem, urazy stóp, kolan i bioder rosły w Stanach na potęgę.
Richard Scrushy

Spory odsetek pacjentów HealtSouth kwalifikował się przez to do Medicare (program ubezpieczeń społecznych, administrowany przez rząd, który ma zapewniać ubezpieczenie zdrowotne dla osób powyżej 65 roku życia). Na początku plan działał, a rządowe pieniądze spółka wykorzystywała do agresywnych przejęć i faktycznie notowała dwucyfrowe wzrosty zysków w latach 1987 – 1996. Gotówkę wykorzystywano do poszerzenia działalności o rehabilitację, chirurgię ambulatoryjną, medycynę pracy i szpitale. Wycena spółki niedługo sięgnęła gigantycznych 12 miliardów dolarów. Problem w tym, że rynkowe poglądy na temat jej kondycji były dość nietrafione, bo jak się później okazało, daleko było tu do szczerości.
Problem pojawił się w 1997 roku, kiedy to rząd USA zmniejszył refundacje Medicare, co mocno uderzyło w marże HealthSouth. Medicare odpowiadało w tamtym okresie za blisko 40% wszystkich przychodów spółki, więc biznes szybko odczuł cięcia dotacji. Firma zapewniała, że nie ma się czym przejmować, a mniejsze wpływy z Medicare to dla niej nie problem, ale rzeczywistość była inna. Spółka musiała przestać rozwijać się przez kolejne przejęcia i w 1998 roku odnotowała zysk netto o blisko 86% niższy niż przed rokiem. W magiczny sposób jednak w ciągu kolejnych kilku lat, pomimo że sprzedaż rosła o zaledwie 5%, zysk netto wystrzelił o ponad 500% w górę. Na pierwszy rzut oka wygląda to, jak niesamowita skuteczność w obniżaniu kosztów i ekstremalny wzrost wydajności. Niestety cyferki, jak się później okazało, były całkowicie zmyślone.
Pracochłonne księgowe sztuczki
Gdy finanse HealthSouth zaczynały słabnąc, Scrushy polecił księgowym i managerom po prostu fałszować zyski, aby spełnić oczekiwania inwestorów z Wall Street. Zabrakło tu wybitnej kreatywności księgowej, bo całe oszustwo polegało na trzech prostych krokach:
- Porównywano faktyczne sprawozdania finansowe z oczekiwaniami analityków i inwestorów.
- Jeśli zyski okazywały się zbyt niskie, managerowie mieli polecenie, aby manipulować nimi w „dowolny sposób”.
- Na potrzeby wymyślonych manipulacji z punktu drugiego podrabiano dokumenty, aby była jakaś podstawa do ich oficjalnego zaksięgowania.
Sprawa wydaje się banalnie prosta do wykrycia przez audytora, chyba że twoi top managerowie również składają się z wielu byłych audytorów, a tym bardziej z wielu byłych audytorów firmy Ernst & Young (dziś E&Y). Kierownictwo HealthSouth wiedziało np., że próg istotności E&Y do badania środków trwałych wynosił 5000 dolarów. Oznaczało to, że tak długo, jak pracownicy spółki dokonywali fikcyjnych transakcji na kwotę poniżej 5000 USD, te transakcje w ogóle nie zostaną objęte procedurą audytową. Przy średnim fikcyjnym wpisie do dziennika księgowego o wartości 2500 USD, aby zawyżyć łączny dochód netto o blisko 3 miliardy dolarów, trzeba się naprawdę postarać. Wymaga to około 1,1 mln wpisów księgowych. Każdy zapis to nie tylko wpis w dzienniku. Dodatkowo stworzono fałszywą dokumentację i księgi środków trwałych, aby mieć co pokazywać audytorom. Ilość potrzebnej do tego procederu pracy pokazuje jak powszechna musiała być wiedza o oszustwach wśród pracowników spółki, bo tego typu operacja wymaga całego działu pracującego tylko nad jego zatajaniem.
Raportowane przez HealthSouth zyski (niebieski) i faktyczne zyski (czerwony) w latach 1996 – 2002 w mln USD

Doszło do takiego poziomu bezczelności, że audytorom przedstawiano fałszywe dokumenty, aby spróbować udowodnić, że fałszywe transakcje były legalne. Jedna z trzech księgowych nadzorujących wydatki i zakupy sprzętu, Cathy Edwards na jednym przykładzie pokazywała później, jak zeskanowała fakturę, zmieniając na niej numery tak, aby odnosiły się do aktywów, które były początkowo kwestionowane.
Również układu korporacyjny całej firmy ułatwiaj oszustwo takiej skali. W HealthSouth nie obowiązywały odpowiednie kontrole, a Scrushy sam podejmował dużą część decyzji. Przykładowo, systemy księgowe nie synchronizowały się prawidłowo z oprogramowaniem do planowania zasobów przedsiębiorstwa, co oznaczało, że wyniki musiały być konsolidowane ręcznie przez kadrę kierowniczą, a to jeszcze bardziej ułatwiało manipulowanie danymi.
Jeśli ktoś myśli, że cel uświęca środki, a głównym celem ówczesnego Zarządu było spełnienie oczekiwań Wall Street, aby uchronić firmę przed katastrofą i późniejszy powrót na właściwą ścieżkę, to niestety grubo się myli. Głównym motywem kierownictwa była po prostu chciwość. Manipulując zyskami, a w konsekwencji ceną akcji na rynku, Scrushy był w stanie zapewnić sobie opcje na akcje w dniu o najniższych możliwych notowaniach swojej firmy, co w efekcie przełożyło się później na najwyższy możliwy do osiągnięcia zysk z ich sprzedaży.
Zarówno Prezes, jak i dyrektor finansowy Michael Martin przez trzy lata zaangażowali się w sprzedaż dużych pakietów akcji. W 1997 roku Martin sprzedał akcje o wartości 3 milionów dolarów, a Scrushy o wartości blisko 100 mln.
Moment, w którym Richard Scrushy otrzymał opcje na akcje HealtSouth i kurs akcji później

Afera wychodzi na jaw
W czasie, gdy oszukańcze praktyki w HealthSouth trwały w najlepsze, do audytora docierały informacje o tym, że w spółce nie wszystko działa jak trzeba. Jeden z księgowych Michael Vines, który nadzorował zakup sprzętu, kierował ostrzeżenia w pierwszej kolejności do kilku członków kierownictwa, ale te pozostały niezauważone, a Vines opuścił stanowisko, aby podjąć inną pracę. Próbował jeszcze kilka lat przed wybuchem afery składać donosy do audytora, jednak bezskutecznie. W swoim zgłoszeniu zidentyfikował nawet trzy konkretne konta księgowe, które należy dokładnie sprawdzić, jednak audytor jedynie zadzwonił do Dyrektora Finansowego spółki, który stwierdził, że wszystko, co mówi Vines to tylko oskarżenia byłego niezadowolonego pracownika. Sprawę całkowicie zamieciono pod dywan.
E&Y otrzymał również email w 1998 roku podpisany przez „Fleeced Shareholder” z listą podejrzliwych pytań do audytora, wśród których znalazły się takie jak:
- W jaki sposób HealtSouth może leczyć pacjentów bez wcześniejszego potwierdzenia, że otrzymają za nich wynagrodzenie, następnie księgować wynagrodzenie i utrzymywać przychód, nawet gdy zapłata za pacjenta zostanie odmówiona?
- W jaki sposób firma może posiadać dziesiątki milionów dolarów w bilansie w sekcji należności powyżej 360 dni?
- W jaki sposób niektóre szpitale nie mają żadnej rezerwy na tzw. „złe długi” (takie, których po prostu nie da się nigdy odzyskać)?
Niestety audytora pytania nie zaciekawiły. Pomimo tych i innych ostrzeżeń dopiero w 2003 roku, jeden z byłych dyrektorów Weston Smith powiadomił o oszustwie FBI. Wkrótce potem zgłosiło się wielu innych pracowników, którzy brali w tym udział. Gdy skandal wyszedł na jaw, cena akcji HS szybko spadła z 16 USD do 0,35 USD. Akcjonariusze złożyli pozwy przeciwko spółce, Prezesowi i audytorowi. Scrushy w pierwszym pozwie nie został, co prawda uznany za winnego zarzutów karnych, ale zapłacił SEC (amerykański odpowiednik KNF) 81 milionów dolarów w celu uregulowania zarzutów cywilnych związanych z oszustwem. Drugi proces skazał go jednak na 7 lat więzienia. Dodatkowo w 2009 roku w pozwie zbiorowym zarządzono ponadto, że jest akcjonariuszom winny prawie 3 miliardy dolarów. Rozstrzygnął się również pozew zbiorowy akcjonariuszy przeciwko audytorowi, gdzie E&Y potwierdził swoje rażące zaniedbanie i wypłacił blisko 109 mln dolarów odszkodowań.
Weston Smith – dyrektor który ujawnił aferę

Do szczerości Westona Smitha przekonała Ustawa Sarbanes-Oxley przeforsowana przez Kongres USA w 2002 roku po aferach Enronu i WorldCom, która miała za zadanie odbudowanie zaufania inwestorów do rynków i zarządów spółek notowanych na giełdzie, głównie przez poprawę jakości i wiarygodności sprawozdawczości finansowej. Ustawa zwiększała również odpowiedzialność zarządu, bo to właśnie kadra kierownicza zobowiązana była do poświadczania zgodności raportów finansowych. Nakładała też jako możliwy wymiar kary nawet 20 lat więzienia, który jak widać działał na wyobraźnię. Jego odejście z firmy zaraz po uchwaleniu Ustawy i przed podpisaniem pierwszego sprawozdania pod groźbą kary raczej wzbudziłoby podejrzenia władz. Scrushy przekonał go, żeby podpisać pierwsze sprawozdanie mówiąc podobno zdanie „Kierowanie firmą z listy Fortune 500 to trochę jak kierowanie mafią. Po prostu nie odchodzisz.” Rok później jednak Smith spotkał się z prawnikami i FBI opowiadając całą historię. Jak widać czasem dobrze przeprowadzona legislacja może zdziałać cuda 😉
Swoją drogą – spółka przetrwała tylko zmieniła nazwę. Znajdziecie ją na nowojorskim parkiecie pod nazwą Encompass Health.
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.