Inflacja – cichy zabójca pieniędzy

Z inflacją jest trochę jak z tym spalonym, niby wiemy o co chodzi, a jednak trudno to komuś wytłumaczyć. Łacińskie ‘inflatio’ oznacza ‘nadęcie’. Najprościej ujmując – inflacja to długotrwały wzrost średniego poziomu cen lub inaczej – spadek wartości pieniądza. Załóżmy, że jednego dnia za 20zł kupimy dwie kawy, ale już miesiąc później mając te same 20zł kupimy tylko jedną. Efekt? Posiadane przez nas pieniądze straciły na wartości. To oczywiście skrajny przykład, ale tylko w obecnych realiach. W przeszłości również w Polsce zdarzały się takie inflacyjne epizody.
Z tzw. hiperinflacją borykaliśmy się w latach 1989–1990. Główny Urząd Statystyczny podaje, że w tamtym okresie stopa inflacji wynosiła 585,8%. Dla porównania dodam, że w 2018 roku średnia stopa inflacji w Polsce wynosiła… 1,6%. Czyli w sumie mało ‘nadęta’ ta nasza obecna gospodarka. Pamiętajmy jednak, że ekonomia ma więcej wspólnego z psychologią, niż myślimy. Czasem ważniejsza od danych statystycznych jest ludzka percepcja. Inflacja może wcale nie rosnąć, ale konsumenci i tak będą odczuwać jej zmianę, a to będzie się przekładać na ich zachowania i decyzje finansowe. Kiedy jest tanio, kupujemy więcej. Kiedy drogo, ograniczamy wydatki. Niezależnie od tego czy chcemy czy nie, inflacja ma wpływ na nasze codzienne życie, a już na pewno na grubość portfela. Zatem co lub kto ma wpływ na inflację?
Stopa inflacji w Polsce w latach 1950-2018

Kto reguluje poziom inflacji?
Za wysokość inflacji w krajach, które mają swoją walutę odpowiadają banki centralne. W Polsce jest nim Narodowy Bank Polski (NBP). To właśnie NBP wyznacza cel inflacyjny, czyli stopę procentową inflacji, która według analiz będzie najlepsza dla rozwoju gospodarki. Od 2004 roku wynosi 2,5% z możliwością odchylenia do 1 punktu procentowego w górę lub w dół. Polityka pieniężna banku centralnego ma za zadanie określić, ile pieniędzy znajdzie się w gospodarce. Rada Polityki Pieniężnej (RPP), czyli organ decyzyjny NBP, poprzez swoje decyzje silnie wpływa na to, jaką siłę nabywczą będzie miał nasz pieniądz. Realizując ten cel ma ona do dyspozycji kilka narzędzi, przede wszystkim:
- Stopy procentowe banku centralnegoWysokie stopy przeciwdziałają inflacji. Dlaczego? Bo przy wysokich stopach procentowych pieniądz jest drogi. Nikt nie chce brać kredytów, ponieważ spłaci znacznie więcej niż pożyczył. Zarówno przedsiębiorstwa, jak i gospodarstwa domowe ostrożniej sięgają po pożyczki, dlatego spada ilość pieniędzy na rynku. W praktyce oznacza to, że towary i usługi sprzedawane są po niższych cenach, ponieważ nikt nie chce ich kupować.
- Rezerwy obowiązkoweTo nic innego, jak wielkość środków pieniężnych, które banki komercyjne muszą deponować w banku centralnym. Zwiększanie przez NBP rezerw obowiązkowych powoduje, że pieniądze banków komercyjnych nie trafią do gospodarki, tylko zostają zamrożone. W efekcie ilość pieniądza na rynku się zmniejsza. Od 2011 roku stopa rezerwy obowiązkowej kształtuję się na poziomie 3,5%. Ku przestrodze, jeśli wszyscy pobiegniemy po pieniądze do banku, to ich nie wystarczy, ale spokojnie, tak działa każdy system finansowy .
- Operacje otwartego rynkuPrzedmiotem tych operacji są głównie rządowe instrumenty dłużne takie, jak bony skarbowe. Sprzedaż papierów wartościowych przez bank centralny bankom komercyjnym powoduje, że pieniądze trafiają do NBP, tylko w innej postaci. Jest jeden haczyk. Banki chcą zarabiać, więc NBP musi w danym momencie oferować lepsze oprocentowanie niż istniejące na rynku.
Co jest miarą inflacji?
Dane dotyczące inflacji niekoniecznie są spójne z odczuciami zwykłego Kowalskiego. Różnica między danymi empirycznymi, a podawanymi oficjalnie przez GUS wynika ze stosowanych uśrednień i przyjętej metodyki. Pierwszym krokiem do wyznaczenia inflacji jest określenie koszyka inflacyjnego, czyli około półtora tysiąca różnego rodzaju dóbr i usług w podziale na kategorie. GUS przypisuje im konkretne wagi, które opisują istotność danego produktu z punktu widzenia konsumenta.
Wagi poszczególnych kategorii z koszyka inflacyjnego w 2018 roku

Dane te pochodzą z Badania Budżetów Gospodarstw Domowych (BBGD). 40 tysięcy badanych gospodarstw domowych z całej Polski wypełnia specjalne dzienniczki, w których zapisuje swoje codzienne zakupy. Następnie GUS analizuje te dane i tworzy koszyk przeciętnego konsumenta. Drugim etapem koniecznym do oszacowania aktualnej stopy inflacji jest zebranie cen poszczególnych produktów. Gromadzenie niezbędnych danych odbywa się na terenie całego kraju w ok. 35 tys. punktach sprzedaży. Mogą to być zarówno małe sklepiki, jak i sieci znanych nam dyskontów. Dopiero po uzyskaniu tych informacji GUS wyznacza, jak zmienił się poziom cen w porównaniu do poprzedniego miesiąca lub roku.
Niemniej jednak, są to odczyty dla przeciętnego konsumenta. Co, jeśli jestem weganką, nie palę papierosów i nie piję alkoholu? W moim koszyku nie znajdę wówczas tych produktów, a w koszyku GUS już tak. Każdy ma taką inflację na jaką zasłużył! Poszczególne zmiany cen można sprawdzić tutaj http://swaid.stat.gov.pl/Ceny_dashboards/Raporty_predefiniowane/RAP_DBD_CEN_4.aspx. Możemy więc teoretycznie wyliczyć sami swoją inflację, a GUS poda nam tą uśrednioną. Na odczuwany przez nas wzrost cen może mieć wpływ wiele czynników. Przede wszystkim, gdzie kupujemy, co kupujemy i jak bardzo nasz koszyk różni się od założeń Głównego Urzędu Statystycznego. Nie ma co krzyczeć, że dane są zakłamane.
Fortuna kołem się toczy…
Jedną z przyczyn inflacji, które najczęściej występowały w historii jest nadmierna emisja pieniądza. Jak się okazało dodruk pieniądza może mieć opłakane skutki. Boleśnie przekonały się o tym np. Niemcy po I Wojnie Światowej, które próbując załagodzić nieco kiepską sytuację po reparacjach wojennych zaczęły dodruk pieniądza. Potem stało się to przyczyną jednej z najpoważniejszych hiperinflacji w historii.
Ilość pieniądza w obiegu w Niemczech w latach 1914-1923 (mln marek)

Najwyższy dostępny nominał w 1923 roku to 100 bilionów marek, podczas gdy jeszcze rok wcześniej wynosił 50 000 marek. Gdyby wtedy wypchać walizkę pieniędzmi, to sama walizka była więcej warta niż jej zawartość.
Dlaczego warto zwracać uwagę na poziom inflacji?
Kiedy inwestujemy nasze pieniądze skupiamy się głównie na tym, jaki procent zysków i w jakim czasie możemy zdobyć. Niejednokrotnie analizując ryzyko, z jakim wiąże się inwestycja zapominamy o inflacji, która w znacznym stopniu może pomniejszyć nasze zyski. Weźmy na tapet najprostszy przykład. Lokujemy naszą gotówkę w banku, na koncie oszczędnościowym oprocentowanym w skali roku 1%. Załóżmy, że stopa inflacji wynosi 1,6%, co oznacza, że nasze pieniądze realnie stracą na wartości 0,6%. A do gry włączy się jeszcze król lodowiska, czyli podatek. Już z tego prostego przykładu widać, że inflacja ma wpływ na wiele decyzji finansowych, a pomijanie jej w analizie niczego dobrego nie przyniesie.
Sprawdźmy więc, jak działa inflacja na główne typy instrumentów finansowych:
- Na akcjach zarobimy! Dlaczego? Inflacja na niewielkim poziomie jest zdrowa dla gospodarki. Determinuje rozwój gospodarczy. Gdy do gospodarki trafiają cały czas większe pokłady waluty, to efektem tego będą rosnące wyceny akcji. Kluczem do sukcesu jest jednak umiar. Zbyt wysoka infacja spowoduje, że kraj stanie się ryzykowny i zupełnie nieatrakcyjny, jeśli chodzi o inwestycje.
- Inflacja wpływa silnie na obligacje. To mocno ze sobą skorelowane składniki. Podczas gdy inflacja rośnie, obligacje są wyprzedawane, a więc rośnie ich rentowność. W drugim przypadku, gdy inflacja spada, to spada też rentowność obligacji, a tym samym rośnie ich cena.
- Rynek towarowy również pozytywnie reaguje na umiarkowaną inflację. Jest to związane ze wzrostem gospodarczym. Jednak złoto i inne metale szlachetne najlepiej radzą sobie, kiedy stopy procentowe są niższe od inflacji. Wtedy stają się bezpieczną przystanią dla naszego kapitału.
To może deflacja?
Deflacja to zjawisko przeciwstawne do inflacji, ale czy pozytywne? Za tą samą ilość pieniędzy kupimy więcej niż przed rokiem. Występuje spadek poziomu cen. Na pozór świetnie! Ale nic bardziej mylnego. Deflacja oznacza stagnację gospodarki. Wartość PKB zmniejsza się, nie przybywa nowych miejsc pracy, pensje stoją w miejscu, a gospodarka się nie rozwija. Banki centralne utrzymują wtedy niskie stopy procentowe. Depozyty bankowe przestają się opłacać, brakuje kapitałów niezbędnych do udzielania kredytów i koniunktura spada. Zatem patrząc globalnie, niskie ceny wcale nie są takie dobre.
Nawet Sknerus mówi, że potrzebny jest balans!
Najkorzystniej dla gospodarki byłoby utrzymywać niewielką stopę inflacji. Pamiętajmy jednak, że jak to w ekonomii bywa, wszystkie czynniki się ze sobą zazębiają i absolutnie nie można analizować jednego w oderwaniu od drugiego. Bardzo trafnie inflację i jej konsekwencje opisał Ernest Hemingway: “Pierwszym lekarstwem dla źle zarządzanego państwa jest inflacja, drugim zaś wojna. Oba rozwiązania przynoszą chwilową poprawę koniunktury, oba prowadzą do trwałej ruiny. Ale oba są ucieczką dla politycznych i ekonomicznych oportunistów.” Zatem drodzy inwestorzy, warto analizować historię gospodarczą, ale też spoglądać w przyszłość.
Do zarobienia!
Agata Paluch
Nota prawna: Powyższy materiał, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Podsumowania Tygodnia, Analizy spółek oraz Portfel DNA Rynków jest jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie. Powyższy materiał nie odzwierciedla poglądów instytucji, w której autor pracuje.
Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.