Szalone i strasznie głupie rynkowe prognozy na 2024 rok!
Niektóre wydarzenia mogą wstrząsnąć światem i giełdami w 2024 roku! Rok 2023 miał przynieść wielką recesję i katastrofę. Nie przyniósł, ale to nie przeszkadza większości w snuciu nowych katastroficznych wizji. Oto najbardziej odjechane, które na razie słyszałem…. A może jednak jest się czego bać? Tymi ekstremalnie fatalistycznymi wizjami będziesz pewnie jeszcze nieraz straszony.
Szalone i strasznie głupie rynkowe prognozy na 2024 rok!
Koniec kapitalizmu w USA
Tak, tak, dobrze przeczytałeś! Saxo Bank ocenia, że to może być rok końca kapitalizmu w USA! Jak to możliwe? Analitycy banku przedstawiają następujący scenariusz.
Po pierwsze rząd Stanów Zjednoczonych ma być zmuszony do gwałtownego zwiększenia wydatków fiskalnych w związku z wyborami w 2024 r., aby utrzymać gospodarkę i uniknąć niepokojów społecznych.
Ze względu na wzrost tych wydatków, zwiększony deficyt i tlącą się w oddali inflację, kapitał zagraniczny ma być mniej zainteresowany amerykańskimi obligacjami, co spowoduje ponowny wzrost ich rentowności, czyli spadek cen!
Kluczowe stanie się wtedy zwiększenie krajowej atrakcyjności amerykańskich obligacji skarbowych w porównaniu z akcjami. Pod silną presją ze strony Białego Domu, Kongres miałby wówczas zwolnić z podatku zyski od amerykańskich obligacji skarbowych.
Ten ruch oznaczałby zdaniem Saxo Banku „koniec kapitalizmu”, ponieważ kapitał zacznie płynąć w stronę mniej ryzykownych aktywów. Z definicji musi to prowadzić do spadku produktywności gospodarki i osłabienia perspektyw całego rynku kapitałowego w USA.
Mało realna prognoza, zwłaszcza w kontekście podtrzymania się podwyższonej inflacji w USA. Dziś inflacja sięga zaledwie 3.1%, a stopy procentowe ponad 5%. Szanse na inflacyjne wzrosty w takiej układance makroekonomicznej praktycznie nie istnieją.
Chiny skręcają w stronę komunizmu i prowadzą do światowego krachu!
Chińska gospodarka od czasu pandemii koronawirusa nie radzi sobie najlepiej. Tempo wzrostu gospodarczego jest coraz niższe, a wskaźniki wyprzedzające dalej nie pokazują poprawiających się perspektyw. Do tej pory Chiny funkcjonowały jak gospodarka quasi-kapitalistyczna. Niby istnieje tam wolny rynek, ale w niektórych strategicznych obszarach rząd interweniował wedle uznania.
Od kilku lat trend ingerencji Komunistycznej Partii Chin na gospodarkę postępuje w coraz większym stopniu. Problemy z nietrafionymi inwestycjami najbardziej dały o sobie znać po 2010 roku. Z czasem chińska Partia postanowiła organizować coraz śmielsze projekty. Udział wydatków rządowych w PKB dynamicznie wzrastał, a tempo wzrostu PKB zaczynało spadać.
Najsłynniejszym przykładem absurdalnych inwestycji rządu Chin są tzw. miasta widma. Na terenie Chin można znaleźć miasta wyposażone we wszystko, czego można wymagać w nowoczesnym świecie. Pełno w nich wysokich apartamentowców i biurowców, jest też kanalizacja i place zabaw dla dzieci. Wszystko… poza ludźmi. Miasta widmo były częścią planu polegającemu na przeniesieniu nawet 300 milionów obywateli z regionów wiejskich do miast.
Nie uzyskały jednak poklasku mieszkańców. Urzędnicy wybrali miejsca pośrodku niczego. Oddalone o setki kilometrów od większych węzłów komunikacyjnych. W efekcie nie było w nich nawet firm, gdzie można by pracować.
Miasto Ordos – przykład jednego z wielu chińskich miast widmo
W Internecie coraz większą popularność zdobywają poglądy, że Chiny będą dalej rozwijać ingerencję państwa w gospodarkę i migrować w stronę centralnego planowania, typowego dla klasycznej gospodarki komunistycznej. Wówczas kapitał zagraniczny ma uciekać z Chin w panice, a Chińczycy masowo porzucać posiadane przez nich zagraniczne aktywa, jak np. obligacje USA. Wszystko oczywiście ma się przełożyć na wielką katastrofę gospodarczą całego świata.
Sporo w tym absurdu, bo Chińska gospodarka jest równie uzależniona od zagranicznych, co zagraniczne od chińskiej. Migracja w stronę komunizmu i świadoma rezygnacja z kapitału zagranicznego przypominałaby rytualne samobójstwo popełnione przez Chiny. Nie bardzo pasuje to do kraju, który ma ambicje w przyszłości wyprzedzić USA. Można o tym zapomnieć.
Wysokie stopy procentowe w końcu doprowadzą do dużego bankructwa
Wysokie stopy procentowe miały doprowadzić według wielu do wielkiej recesji w 2023 roku. Nic takiego się nie stało. No to teraz czas grać tymi samymi kartami na 2024. Obecnie według wielu teorii w sieci, dopiero w 2024 zobaczymy pełne skutki wysokich stóp procentowych i serie wielkich bankructw, a w konsekwencji wielką recesję.
Tak, faktycznie gwałtowne zacieśnianie polityki monetarnej ma swoje konsekwencje. Wiele firm o słabej sytuacji finansowej w otoczeniu zerowych stóp procentowych było w stanie funkcjonować, a w otoczeniu wyższych stóp mają trudności. Wysokie stopy procentowe funkcjonują już jednak prawie rok. Nic wielkiego się nie stało. Dlaczego?
Dlatego, że masa firm wykorzystała niższe stopy procentowe przed podwyżkami do oddłużenia się, a dodatkowo konsument wcale nie zmniejszył istotnie swoich zakupów w 2023 roku. W dużym stopniu wykorzystując do tego swoją poduszkę finansową i oszczędności zbudowane na fali stymulacji rządowej z czasów COVID. Rok 2024 będzie rokiem globalnego spadku, przesadnie dziś wysokich stóp procentowych. Planowane są i przez amerykański i europejski bank centralny. Stopy nie doprowadziły one do wielkich bankructw w 2023 roku i nie doprowadzą w 2024.
Jedyne, co możesz wyciągnąć z tych podwyższonych stóp procentowych, to lepsze oprocentowanie swoich niezainwestowanych środków. Przykładowo – jeśli otworzysz konto w Domu Maklerskim XTB, to twoje niezainwestowane środki mogą być oprocentowane nawet na 5% w skali roku! Świetne rozwiązanie, jeśli akurat po prostu nie wiesz w co zainwestować, ale nie chcesz, żeby to czekanie zabierało Ci zyski. Sam z niego korzystam i polecam również Tobie. Link do szybkiego otwarcia konta, żeby korzystać z tej naprawdę dobrej oferty znajdziesz tutaj: https://link-pso.xtb.com/pso/RUtcP.
„Cudowny” lek na otyłość prowadzi do upadku wybranych branż
Leki Ozempic i Wegovy, które pomagają w walce z otyłością, to hity 2023 roku. Dzięki temu drugiemu, duńska spółka Novo Nordisk zyskała na giełdzie kapitalizację o wartości większej niż całe duńskie PKB
Badania potwierdziły skuteczność leku. Nie jest tani, a i tak wszędzie go brakuje. Powoduje, że odczuwamy mniejszy głód i o wiele łatwiej nam chudnąć. Okazało się, że zmniejsza także ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Osoby otyłe i z problemami natury kardiologicznej przyjmujące lek Wegovy okazały się o 20% mniej narażone na zdarzenia sercowo-naczyniowe niż osoby przyjmujące placebo.
Leki na otyłość zawierające GLP-1 – są postrzegane jako rozwiązanie epidemii otyłości. Oczekuje się, że rynek takich medykamentów osiągnie wartość USD 71 miliardów w 2032 roku. Stają się coraz tańsze i dostępne. W sieci już można spotkać teorie, że doprowadzą one do uzależnienia zdrowia ludzi od tych leków. Dystrybucja na szeroką skalę i łatwa dostępność ma okazać się przełomem dla wybranych gałęzi gospodarek i katastrofą dla innych.
Zwycięzcami mają oczywiście być straszne firmy farmaceutyczne, przegranymi wszystko, co związane ze zdrowym stylem życia, czyli branże dietetyczne, fitness, etc. Szanse na sukces tej teorii? Mierne, bo wśród najmłodszego pokolenia Z na całym świecie można zaobserwować naturalną migrację w zdrowy styl życia, które z każdym kolejnym pokoleniem (przynajmniej dotychczas) przybiera na sile.
Zachowanie kursu spółki Novo Nordisk (na zielono) i Medifast – dane za ostatni rok
UE opodatkowuje majątek miliarderów
Spotkałem się z teoriami, że Unia Europejska ma potrzebować więcej funduszy na różne cele polityczne, w tym np. łagodzenie skutków zmian klimatu, opiekę zdrowotną, czy edukację. Sięgnąć po ten kapitał według tych teorii miałaby do kieszeni miliarderów, wdrażając prawo, które o roku opodatkowuje X procent majątku.
Taki podatek miałby przynieść UE dodatkowe dochody podatkowe ponad 40 miliardów euro, które przeznaczone byłyby na wspomniane projekty.
Taka współczesna wersja Robin Hooda na pewno wstrząsnęłaby niektórymi rynkami. Zwłaszcza przemysłem dóbr luksusowych. Dotychczasowa ostoja europejskiej gospodarki, która generowała zyski niezależnie od kondycji gospodarki znalazłaby się w największym od lat kryzysie. Spółki takie jak LVMH, Ferrari czy Hermes tracą po kilkadziesiąt procent. Zyskują z kolei firmy zajmujące się transformacją energetyczną, które przejmują tę gotówkę.
Pomimo, że ogólnie jestem bardzo pozytywnie nastawiony do branży dóbr luksusowych, to faktycznie taki podatek zadziałałby na kursy bardzo źle i w sumie jest pierwszą z odjechanych teorii, która faktycznie mogłaby się ziścić. Podatek majątkowy nałożony przez UE na miliarderów? W sumie aż tak by mnie to nie zdziwiło.
Generatywna sztuczna inteligencja deepfake wywołuje kryzys bezpieczeństwa narodowego
Niejednokrotnie w wielu nagraniach powtarzałem, że sztuczna inteligencja to prawdopodobnie największa dla gospodarek zmiana od dekad. Możliwości AI są imponujące i rosną z każdym dniem. Każda podobna rewolucja technologiczna niesie jednak ze sobą szereg zagrożeń.
Rozwój generatywnej AI i technologii Deepfake miałby zostać wykorzystany przez grupy przestępcze np. do wyłudzenia danych od wysokiego rangą urzędnika z kraju rozwiniętego. Wywołałoby to gigantyczny kryzys bezpieczeństwa i zapoczątkowało dynamiczny postęp sztucznej inteligencji. Jednym z wymogów miałoby być etykietowanie wszystkiego, co stworzone przez AI pod groźbą surowych kar. Rządy mogłyby zezwolić jedyni niewielkiej grupie podmiotów na rozwój technologii AI, co naturalnie ograniczyłoby tempo rozwoju branży. Zapewne również do silnego spadku zaufania opinii publicznej odnośnie do informacji dostępnych w sieci.
Na wartości gwałtownie zyskałyby stare spółki medialne, jak np. The New York Times Company, a kursy akcji spółek zajmujących się sztuczną inteligencją pikują w dół.
Tak jak łatwo wyobrazić mi sobie potencjalny atak Deepfake tego typu, tak ciężko mi sobie wyobrazić, że Stany Zjednoczone, które przodują w rozwoju AI świadomie regulacjami ograniczyłyby jej rozwój. To dziś jedna z potencjalnych gigantycznych przewag konkurencyjnych amerykańskiej gospodarki i o ile wierzę, że faktycznie UE mogłaby AI szybko uregulować, tak w kompletnie nie widzę tego w przypadku USA.
Co naprawdę czeka nas w 2024 roku?
To temat, który zasługuje na osobny materiał i taki również dla was przygotuję. W skrócie jednak? Czeka nas po prostu dalszy wzrost gospodarczy. W przypadku Europy silniejszy niż w 2023 roku, a w przypadku USA wolniejszy niż w 2023 roku. W obu przypadkach jednak będzie to gospodarczy wzrost. Cykle gospodarcze, które do góry nogami wywrócił COVID w 2020 roku wracają do stabilizacji. Świat, który od paru lat znajdował się w różnych miejscach cyklu, powoli wracać będzie do bardziej znanych nam schematów. Oczywiście zawsze może wydarzyć się jakiś czarny łabędź, nawet spośród wcześniej wymienionych, ale ogólnie powinieneś raczej spodziewać się spokojniejszego roku.
A co Ty myślisz, że szokującego i mocno odjechanego może się wydarzyć w 2024, co wywróci gospodarczy stolik do góry nogami? Daj znać w komentarzu i nie zapomnij i lajku i subskrypcji! A i pamiętaj, że więcej, ale już mniej odjechanych, a bardziej realnych prognoz możesz zawsze znaleźć na naszej stronie dnarynkow.pl oraz w wersji premium serwisu. Link ze szczegółami, znajdziesz oczywiście w opisie filmu. Do zarobienia, cześć!
Prognozy Goldman Sachs na 2024 rok – przewidywane tempo wzrostu gospodarczego dla wybranych krajów świata
Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.



