Wojna handlowa powraca! Amazon zbroi się w roboty, a w moim portfelu nowe inwestycje!

Wojna handlowa powraca! Amazon zbroi się w roboty, a w moim portfelu nowe inwestycje!

9 lipca może na nowo zacząć się wojna handlowa Donalda Trumpa. Pamiętasz jeszcze o niej? To wtedy mija 90-dniowe zawieszenie ceł. Czas szybko leci prawda? Tymczasem umów handlowych jak nie było… tak nie ma. Trump grozi więc dalej Japonii, Kanadzie, a Unia Europejska stawia swoje warunki.

W tym samym czasie Amazon ogłasza, że w jego magazynach pracuje już tyle samo robotów, co ludzi. Świat przyspiesza, napięcia rosną, a inwestorzy mają coraz mniej czasu na reakcję.

W tym FinWeeku opowiem wam, co z tym wszystkim zrobić. Opowiem o tym, co dokupiłem do publicznego portfela, a także dlaczego walą się ceny cukru, a Argentyna chce wprowadzić nową walutę i zamienić peso na… argentum.

A no i Figma planuje swoje IPO, a akcje Nike wstały z kolan i raptem urosły o 10%. Sporo się działo. Zapraszam na materiał.

Najważniejsze wydarzenia tygodnia dla giełd i gospodarekPowiązane wpisy
Wojna celna wróci?https://dnarynkow.pl/niemiecka-gospodarka-odbija-ta-spolka-trafia-do-defensywnego-portfela-5-akcji-z-potencjalem/
Amazon z milionem robotówhttps://dnarynkow.pl/zanim-kupisz-akcje-jak-ocenic-czy-warto-w-cos-inwestowac-oto-na-co-ja-patrze/
Cukier taniejehttps://dnarynkow.pl/5-inwestycyjnych-hitow-do-portfela-nie-przegap-tych-trendow-w-latach-2025-2030/
Odbicie Nike?https://dnarynkow.pl/spolki-big-tech-zarabiaja-miliardy-dzieki-tym-zmianom-nowa-rewolucja-na-gieldzie/
Argentyna zmieni walutehttps://dnarynkow.pl/byd-wygrywa-z-tesla-tak-chiny-przejmuja-rynek-aut-elektrycznych/

Wojna handlowa powraca! Amazon zbroi się w roboty, a w moim portfelu nowe inwestycje!

Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości nawet 800 USD każda!

Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome

Trump znów grozi cłami

Wielkimi krokami zbliża się 9 lipca. Data, do której 90 dni temu odsunięto nakładanie przez Trumpa ceł. Prezydent twierdzi, że on nie myśli o żadnym przesuwaniu i kraje mają podpisywać deale.

Nie przywiązywałbym się do tych deklaracji wybitnie. Słowa Trumpa przeczą temu, co sam Trump mówił jeszcze w ubiegłym tygodniu. Wtedy twierdził, że jest skłonny wydłużyć upływający termin potrzebny na zawarcie umów handlowych z państwami negocjującymi w dobrej wierze. Co znaczy „w dobrej wierze”? To wie pewnie głównie sam Trump i jego doradcy, ale umówmy się. Jedyne kraje, które kogokolwiek tutaj teraz obchodzą to Chiny, Japonia, Kanada, Meksyk i Unia Europejska.

Z Chinami rozmowy jakoś się toczą, z Meksykiem też. Najbardziej po głowie dostaje ostatnio Japonia i Kanada, o których Trump wypowiada się najostrzej twierdząc, że nieuczciwie postępują z USA.

Unia Europejska z kolei twierdzi, że jest gotowa zaakceptować uniwersalne cła Trumpa, ale domaga się wyjątków. Nowy układ handlowy zakładałby wprowadzenie 10-procentowego uniwersalnego cła na większość unijnych towarów eksportowanych do Stanów.

Warunkiem UE jest jednak uzyskanie niższych stawek lub pełnych zwolnień dla kluczowych sektorów jak farmacja, alkohole, półprzewodniki i lotnictwo cywilne.

Bruksela domaga się także wyjątków ograniczających skutki już obowiązujących ceł — m.in. 25% na samochody i części oraz 50% na stal i aluminium. Komisja Europejska uznaje, że choć nowy układ lekko faworyzuje USA, to wciąż może być akceptowalny.

UE zrozumiale stara się zabezpieczyć interesy swoich eksporterów. W 2024 roku wartość eksportu samochodów i części do USA wyniosła 52,8 miliarda euro, a stali i aluminium – 24 miliardy euro, głównie z Niemiec, Włoch i Francji. Obecnie cła USA obejmują towary o wartości 380 miliardów euro – czyli około 70% całego unijnego eksportu do tego kraju.

W razie niepowodzenia rozmów UE ma przygotowany pierwszy pakiet kontrujący. Gotowe są cła odwetowe na amerykańskie towary o łącznej wartości 21 miliardów euro, obejmujące m.in. soję, drób i motocykle – głównie z regionów istotnych politycznie w USA. Ewidentnie ma to być kontruderzenie w Trumpa, a nie samą gospodarkę USA. Dodatkowo gotowa jest lista ceł na kolejne 95 miliardów euro, obejmująca m.in. samoloty Boeing, amerykańskie auta i bourbon.

Bruksela rozważa też działania wykraczające poza taryfy – np. ograniczenia eksportowe, kontrolę zakupów publicznych oraz wskazanie sektorów, w których USA są zależne od Europy.

Donald Trump na razie jednak niespecjalnie się tym przejmuje i ma ważniejsze sprawy na głopwie. Poinformował, że wchodzi na rynek… perfum. Najnowsza seria zapachów sygnowana jego nazwiskiem nosi nazwę „Victory47”, co nawiązuje do zapachu ciągłego wygrywania i urzędu 47 Prezydenta. Tak, dobrze słyszeliście. Flakonik z sylwetką niczym nagroda Oscarów kosztuje jedynie 250 dolarów. Jeśli czujecie się przegrywami, to może kupcie sobie zapach zwycięstwa na urodziny?

Amazon – roboty przejmują hale

Zapachu wygrania nie potrzebuje na pewno za to Amazon, który przekroczył właśnie symboliczną granicę. W jego centrach logistycznych pracuje już ponad milion robotów. To niemal tyle samo, co ludzi. Firma od lat inwestuje w automatyzację i wygląda na to, że jesteśmy coraz bliżej momentu, gdy to maszyny będą dominować w halach Amazona.

Zautomatyzowane ramiona zbierają produkty z półek, autonomiczne pojazdy przewożą je do pakowania, a inne systemy sortują i przygotowują paczki do wysyłki. Nowe modele robotów, jak Vulcan, potrafią nawet „odczuwać” dotyk, co pozwala im lepiej wybierać przedmioty z regałów. Firma łączy roboty w sieć współpracującą z systemem realizacji zamówień – dzięki temu urządzenia mogą działać razem z ludźmi, a nie zamiast nich.

Obecnie około 75% globalnych dostaw Amazona jest w jakiś sposób wspomaganych przez roboty. To przekłada się na wyższą wydajność i mniejszą rotację pracowników. Wielu z nich nie musi już wykonywać fizycznie ciężkiej pracy – zamiast tego zarządzają robotami lub monitorują ich działanie.

Automatyzacja pozwala też Amazonowi ograniczać zatrudnienie. Firma zatrudnia obecnie około 1,56 mln osób, z czego większość to właśnie pracownicy magazynów, ale średnia liczba pracowników na jedno centrum spada. W 2023 roku wynosiła zaledwie 670 osób, czyli najmniej od 16 lat. Jednocześnie liczba paczek wysyłanych przez jednego pracownika wzrosła ponad dwudziestokrotnie od 2015 roku, co dobrze pokazuje rosnącą produktywność.

Automatyzacja w Amazonie: mniej pracowników na obiekt, więcej obsłużonych paczek na osobę

Amazon rozwija równolegle sztuczną inteligencję, która pomaga w prognozowaniu popytu, rozmieszczaniu towarów i optymalizacji pracy robotów. Firma rozwija także roboty sterowane głosem, które w przyszłości mają reagować na polecenia, takie jak np. „rozładuj ciężarówkę”.

Naturalnie pojawia się tutaj odwieczne pytanie, czy „roboty zabiorą ludziom pracę” i chociaż tak naprawdę takie pytanie nie ma znaczenia, bo tego typu rozważania są jak próba zawrócenia rzeki kijem, to historia zna masę przykładów, kiedy rozwój technologii przyczyniał się do zmniejszenia kosztów produkcji, a w konsekwencji do większej przystępności danego produktu dla konsumentów i większego zatrudnienia w całej branży. Prawdopodobnie podobnie będzie też tym razem.

McKinsey & Company przedstawił szacunki jak automatyzacja wpłynie na ilość miejsc pracy do końca dekady, czyli do 2030 roku. 4,5 miliona – to szacunkowa liczba miejsc pracy, które zostaną utracone w wyniku automatyzacji ok. 25% całkowitego czasu pracy. Jednocześnie może zostać dodanych nawet do 6 milionów nowych miejsc pracy.

Automatyzacja a rynek pracy do 2030 roku: 4,5 mln miejsc pracy zniknie, ale powstanie nawet 6 mln nowych

Portfel publiczny rośnie w siłę

Jedno jest pewne – Amazon wyznacza kierunek, za którym pójdą inni, a automatyzacja nie jest już przyszłością. To codzienność, dzięki której ja świetnie czuję się mają 20% Amazona w publicznym portfelu Freedom24, który dla was prowadzę.

Portfel radzi sobie świetnie i bije kolejne rekordy. Obecnie stopa zwrotu w tym roku to już prawie 13% na plusie. Mocno bije zagraniczne indeksy i dokładnie to ma robić.

Pamiętajcie, że publiczny portfel Freedom24 ma agresywnie inwestować w indywidualne spółki zagranicznie i pokazywać, że da się tym samym bić szerokie indeksy w długim terminie.

To jeden z trzech publicznie prowadzonych dla was portfeli. Pozostałe to publiczny portfel kwartalny oparty na funduszach ETF, a kolejny to portfel publiczny defensywny, gdzie inwestuję też w pojedyncze spółki, ale nie aż tak agresywnie jak tutaj. W publicznym portfelu Freedom24 liczy się jedno – końcowy wynik.

Uzbierało się tam na razie 12 000 euro czystego kapitału. Początek lipca to dokładnie kolejna dopłata 600 euro. Tydzień remu mówiłem, że nic nie zmieniam, bo czekam na nowe środki. Te napłynęły, a skoro już są, to nie mogą się zmarnować. W całości dokupiono za nie akcje Marathon Digital Holdings, które odstawało pożądanym przeze mnie udziałem w portfelu ponad 15%.

Poza tym idealnie realizuje zadanie podkręcenia agresywności portfela. Pełen portfel możecie za każdym razem na bieżąco obserwować na portalu myfund. Link jest tutaj, ale przestrzegam, że to ogólnie portfel BARDZO ryzykowny i jeśli ktoś ma niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinno się nim w żadnym stopniu inspirować.

Na pewno jednak możecie go w całości odzwierciedlić na koncie we Freedom24, a niektóre z tamtejszych akcji możecie nawet dostać bezpłatnie!

Zakładając konto we Freedom24 z linka dostajecie do nawet 20 darmowych akcji o wartości do 800 dolarów każda. Jedną akcję możecie dostać już za depozyt zaledwie 1000 euro. Oczywiście możecie ją sobie potem sprzedać i albo wypłacić środki albo kupić coś innego.

Figma szykuje się do IPO

Na przykład niedługo będziecie mogli sobie kupić akcje znanej zapewne większości grafików i front-edn deweloperów spółki Figma.

Figma szykuje się bowiem do debiutu giełdowego. Firma z San Francisco oferuje narzędzia do projektowania i współpracy nad aplikacjami cyfrowymi. Oficjalnie złożyła dokumenty rejestracyjne do przeprowadzenia swojego debiutu. Może on nastąpić jeszcze w lipcu, a według nieoficjalnych doniesień oferta może być jedną z największych w tym roku.

Figma zamierza pozyskać 100 milionów dolarów ze sprzedaży akcji. Spółka planuje debiut na nowojorskiej giełdzie NYSE pod symbolem giełdowym „FIG”.

Figma jest znana z innowacyjnych rozwiązań dla projektantów i programistów. Jej produkty pozwalają zespołom wspólnie projektować interfejsy, prototypy i inne elementy w chmurze.

W I kwartale 2025 roku firma miała 13 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie i mogła pochwalić się tym, że aż 95% firm z listy Fortune 500 korzystało z jej rozwiązań. W analogicznym okresie osiągnęła przychody na poziomie 228 mln dolarów oraz zysk netto w wysokości 44,9 mln. To spory postęp w porównaniu z rokiem poprzednim.

Więcej przychodów spoza USA: 52,9% wpływów firmy w Q1 2025 pochodziło z rynków międzynarodowych

Spółka może pochwalić się wzrostem przychodów na poziomie 46%, marżą brutto na poziomie 91% i wskaźnikiem Net New Retention (NNR) na poziomie 132% co oznacza, że klienci, którzy korzystali z produktów Figma rok temu, po roku wydają średnio o 32% więcej niż wcześniej. Wskaźnik ten pokazuje, jak skutecznie firma potrafi zwiększać sprzedaż wśród już pozyskanych klientów – np. przez dosprzedaż nowych funkcji, licencji lub rozszerzeń zespołów.

Stabilny wzrost przychodów powtarzalnych: każda nowa kohorta klientów zwiększa ARR, a starsze utrzymują wartość

W 2022 roku Figma miała zostać przejęta przez Adobe za kwotę 20 miliardów dolarów, ale po ponad roku kontroli antymonopolowej ze strony regulatorów w Europie i Wielkiej Brytanii, transakcję ostatecznie anulowano. Figma otrzymała od Adobe miliard dolarów odszkodowania za niepowodzenie tego przejęcia.

Spółka konkuruje między innymi właśnie z Adobe oraz takimi firmami jak Sketch, InVision czy Framer, ale ma pewną przewagę w postaci bardzo aktywnej społeczności użytkowników. W obecnych warunkach szanse na udany debiut są spore chociaż zawsze diabeł tkwi w szczegółach, a tych jeszcze nie znamy.

Cukier tanieje – i to mocno

Znamy za to szczegóły spadku cen cukru, który jest najtańszy od czterech lat.

Cena cukru spadła do poziomów niewidzianych od 2021 roku. Choć dla konsumentów może to być dobra wiadomość, to dla producentów i inwestorów sygnał ten oznacza poważne zmiany w globalnej równowadze popytu i podaży. Spadek notowań cukru to efekt kilku nakładających się czynników, zarówno pogodowych, jak i ekonomicznych.

Kluczowym powodem spadku cen jest rekordowa podaż z krajów, które dominują w światowej produkcji trzciny cukrowej – głównie Indii, Brazylii i Tajlandii. Tegoroczne prognozy pogodowe wskazują na wyjątkowo sprzyjające warunki dla upraw, szczególnie w Azji, gdzie obfite monsuny mogą znacząco zwiększyć zbiory w sezonie 2025/2026. Oznacza to, że na rynek trafi jeszcze więcej surowca, który w obecnych warunkach nie znajduje wystarczającego popytu.

Ceny cukru na najniższym poziomie od 2021 roku – kluczowe wsparcie techniczne przełamane

Dodatkowo, w ostatnich latach wiele krajów inwestowało w rozwój infrastruktury rolniczej oraz zwiększenie efektywności upraw. Dzięki temu nawet przy niewielkich zmianach pogodowych, wydajność plantacji może wzrosnąć, co przekłada się na dalszą presję podażową. Nie pomaga również osłabienie popytu ze strony przemysłu spożywczego – konsumenci coraz częściej wybierają produkty „bez cukru”, a producenci napojów czy słodyczy ograniczają jego wykorzystanie, by dostosować się do nowych trendów zdrowotnych i regulacji podatkowych.

Na rynkach finansowych inwestorzy również zmieniają nastawienie. Fundusze spekulacyjne, które wcześniej grały na wzrost cen cukru, zaczęły wycofywać się z pozycji, a część z nich wręcz obstawia dalsze spadki. To z kolei potęguje presję cenową.

Raport CoT: spekulanci redukują pozycje długie na cukrze, rośnie presja na dalsze spadki cen

Czy cukier będzie jeszcze tańszy? Krótkoterminowo nie można tego wykluczyć. Dopóki prognozy pogody pozostają korzystne, a zapasy rosną, rynek nie ma fundamentów do wzrostu. Z drugiej strony, zbyt niskie ceny mogą w przyszłości zniechęcić rolników do dalszych inwestycji w produkcję, co w dłuższej perspektywie może ograniczyć podaż i doprowadzić do odbicia.

Odbicie Nike?

Odbiły na razie na pewno akcje Nike, które po spadku o 70% od szczytu pozytywnie zaskoczył inwestorów wynikami. To w ich efekcie kurs podskoczył ponad 10%!

Akcje Nike odbijają po długim trendzie spadkowym

Wyniki były… słabe, ale chociaż lepsze od i tak niskich oczekiwań. To z kolei dało inwestorom nadzieję. Przychody spadły o 12% r/r , a zysk netto wyniósł zaledwie 14 centów na akcję – dla porównania, rok wcześniej było to aż 1,01 dolara.

Silne wybicie kursu Nike po publikacji wyników kwartalnych

Powodem reakcji na kursie była głównie lepsza od oczekiwań prognoza kolejnych wyników. Firma spodziewa się spadku przychodów tylko o kilka procent, podczas gdy analitycy zakładali głębszy, około 7-procentowy regres. To wyraźna poprawa w porównaniu do zakończonego właśnie kwartału, kiedy sprzedaż spadła o ponad 10%.

Nike tłumaczy słabsze wyniki wyprzedażami i promocjami, które miały pomóc w oczyszczeniu magazynów z zalegającego towaru i zrobić miejsce na nowe kolekcje. Firma zwiększyła też wydatki na marketing oraz inwestuje w innowacje związane ze sportem – wszystko to odbiło się na marżach. Dyrektor finansowy podkreślił, że właśnie miniony kwartał był momentem największego wpływu tych działań na wyniki.

Niepokój budzi też rosnący wpływ ceł, które w obecnym roku fiskalnym mają podnieść koszty operacyjne firmy o około miliard dolarów. Ma to z kolei obniżyć marże brutto o około 0,75 punktu procentowego w skali całego roku, z największym uderzeniem w pierwszej połowie.

Spadająca marża brutto Nike: najniższy poziom od 2021 roku

Mimo tych wyzwań widać jakieś tam pierwsze oznaki poprawy. Firma odbudowuje relacje z partnerami hurtowymi, które zostały zerwane przez poprzednie kierownictwo, i nawiązuje współpracę z nowymi graczami – m.in. z Amazonem.

Nike to dalej liderem rynku obuwia sportowego, który ewidentnie złapał ostrą zadyszkę i jakoś próbuje się ogarnąć. Mimo to na plecach dalej czuć oddech bardziej dynamicznych marek jak On Running czy Hoka (to od Deckers & Outdoors). Walka o rynek będzie zawsze kosztować i z tym właśnie walczy obecnie Nike. Jeszcze tej walki nie wygrał, ale przynajmniej złapał oddech.

Argentyna zmienia walutę

A teraz coś z innej beczki. Przeskakujemy do Argentyny, która… chce wprowadzić nową walutę – argentum

Do niższej izby parlamentu Argentyny trafił projekt ustawy zakładający wprowadzenie nowej waluty, która miałaby zastąpić obecne peso, które to w wyniku wieloletniej inflacji straciło większość swojej wartości.

Autorem propozycji jest Ricardo Lopez Murphy, poseł z ramienia partii Zjednoczeni Republikanie (RU). Projekt przewiduje, że argentum zostanie wprowadzone od 1 stycznia 2026 roku. Operacja miałaby charakter czysto techniczny – nie wiązałaby się z głęboką reformą systemu finansowego. Zakłada prostą wymianę w relacji 1 argentum za 1000 pesos. Celem jest uproszczenie codziennych rozliczeń i „skrócenie” cen, które dziś często mają wiele zer.

Nowa waluta, podobnie jak peso, byłaby dzielona na 100 centavos. Wszystkie umowy i zobowiązania miałyby zostać automatycznie przeliczone na argentum. Przez sześć miesięcy po wprowadzeniu reformy w obiegu funkcjonowałyby równolegle obie waluty.

Nie byłaby to pierwsza taka zmiana w historii Argentyny. W 1985 roku kraj zamienił peso na austral (również w stosunku 1:1000), ale inflacja szybko rozwaliła efekt tej reformy. W 1992 roku rząd wprowadził ostatecznie nowe peso, którego wartość do dziś… ponownie drastycznie spadła. Argentyna po prostu lubi takie nowy waluty na chwilę. Ale może coś się jednak zmieni na dłużej.

Prezydent Javier Milei, który doszedł do władzy w 2023 roku, obiecywał radykalne zmiany w gospodarce. Te przynoszą skutki. Jego program oszczędnościowy sprawił, że inflacja, która jeszcze rok temu sięgała 300%, spadła obecnie do około 40%. Tak, to dużo, ale to też kolosalnie mniej niż było.

Argentyna: inflacja spada z 300% do 40% w niecały rok

Do tego gospodarka Argentyny rosła w kwietniu szybciej, niż przewidywali analitycy. Aktywność gospodarcza wzrosła w kwietniu o 1,9% w porównaniu do marca, podczas gdy mediana prognoz wynosiła zaledwie 0,3%. W ujęciu rocznym gospodarka zwiększyła się aż o 7,7%, również znacznie powyżej oczekiwań.

Gospodarka Argentyny rośnie szybciej niż oczekiwano: 7,7% r/r w kwietniu

Chociaż wprowadzenie Argentum niczego teoretycznie nie zmienia, to może wspomóc stabilizacje gospodarki od strony psychologicznej. Będzie symbolem zmian Milei i może wzbudzać większe zaufanie wśród Argentyńczyków od peso, które kojarzy się z ciągłym wzrostem cen.

Nowe regulacje deepfake

A propo wzrostu zaufania, to warto odnotować też, że duński rząd zapowiedział mocne zmiany w prawie autorskim, które mają chronić obywateli przed nadużyciami związanymi z technologią deepfake. Nowelizacja ma zagwarantować każdemu prawo do własnego wyglądu, głosu i cech twarzy – a więc elementów, które coraz częściej są wykorzystywane bez zgody osób zainteresowanych w cyfrowych imitacjach tworzonych przez sztuczną inteligencję.

Rząd podkreśla, że to prawdopodobnie pierwsza tego typu inicjatywa ustawodawcza w Europie. Projekt ustawy uzyskał już szerokie poparcie w parlamencie i jeszcze przed letnią przerwą ma trafić do konsultacji. Ostateczne głosowanie nad zmianami planowane jest jesienią.

Zgodnie z definicją zawartą w projekcie, deepfake to realistyczna cyfrowa reprezentacja osoby, obejmująca wygląd i głos, stworzona za pomocą sztucznej inteligencji. Nowe przepisy mają umożliwić obywatelom Danii domaganie się usunięcia takiego materiału z Internetu, jeśli został on opublikowany bez ich zgody.

Ustawa obejmie również przypadki cyfrowych imitacji występów artystycznych, które zostaną wygenerowane bez wiedzy i zgody twórcy. W przypadku naruszenia tych przepisów poszkodowani będą mogli domagać się odszkodowania. Jednocześnie nowe regulacje nie obejmą parodii ani satyry.

Nowe prawo będzie miało zastosowanie przede wszystkim wobec platform technologicznych. Jeśli nie będą przestrzegać przepisów, grozić im będą wysokie grzywny. W skrajnych przypadkach sprawa może zostać przekazana Komisji Europejskiej. Dania zapowiedziała też, że w czasie swojej przyszłej prezydencji w Radzie UE będzie promować podobne rozwiązania na poziomie całej Unii.

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości nawet 800 USD każda!

Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00



    Chcę zapisać się do newslettera i wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych przeze mnie danych zgodnie z Polityką Prywatności strony DNA Rynków.

    67
    5
    Zastrzeżenie prawne

    Materiały DNA Rynków, w szczególności aktualizacje Strategii DNA Rynków, Analizy spółek oraz Analizy sektorów są jedynie materiałem informacyjno-edukacyjnym dla użytku odbiorcy. Materiał ten nie powinien być w szczególności rozumiany jako rekomendacja inwestycyjna w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Delegowanego Komisji (UE) nr 2016/958 z dnia 9 marca 2016 r. uzupełniającego rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 w odniesieniu do regulacyjnych standardów technicznych dotyczących środków technicznych do celów obiektywnej prezentacji rekomendacji inwestycyjnych lub innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną oraz ujawniania interesów partykularnych lub wskazań konfliktów interesów”. Skorzystanie z materiału jako podstawy lub przesłanki do podjęcia decyzji inwestycyjnej następuje wyłącznie na ryzyko osoby, która taką decyzję podejmuje. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za takie decyzje inwestycyjne. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w tym opracowaniu są wyrazem najlepszej wiedzy i osobistych poglądów autora na moment publikacji i mogą ulec zmianie w późniejszym okresie.

    Subskrybuj
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments